Temat kosztów na rynku kapitałowym od zawsze budził wielkie emocje. Wiele razy można było usłyszeć tezy, że nasza giełda jest droga. W końcu nad tematem pochylili się Ministerstwo Finansów i Urząd Komisji Nadzoru Finansowego. W ramach Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego dokonali przeglądu kosztów związanych z funduszami inwestycyjnymi, biurami i domami maklerskimi, infrastrukturą rynkową, a także pośrednich kosztów rynkowych dla inwestorów czyli spready. Wnioski? Tragedii nie ma, chociaż na pewno mogłoby być dużo lepiej.
Daleko do liderów
Kilka mocnych zdań padło w stronę GPW. Autorzy raportu wskazują bowiem, że nasz rynek pod względem kosztów odstaje od czołowych parkietów w Europie. – Pod względem kosztów samego tradingu polska giełda odbiega istotnie in minus od innych giełd uwzględnionych w analizie – jest dwa razy droższa od mediany dla badanych rynków. Jest to jednak rekompensowane przez niższe koszty posttradingu – wskazuje raport.
wyniósł medianowy spread dla naszego rynku w 2021 r. Dla porównania w Niemczech w tym okresie sięgał 0,8 proc., w Austrii 0,3 proc., a w Turcji było to 0,2 proc.
Analiza łącznych kosztów czyli tradingowych i posttransakcyjnych pokazuje, że polski rynek jest zdecydowanie tańszy od małych giełd regionalnych, reprezentowanych w badaniu przez Pragę, Zagrzeb i Bukareszt. Wskaźnik kosztowości, który jest ilorazem rocznych przychodów giełdy z obrotu akcjami i obrotami w ciągu roku, dla GPW wynosi 3,91 pkt bazowych. Tymczasem w Bukareszcie wynosi on prawie 17 pkt. Gorzej wypadamy jeśli porównujemy się do większych rynków. Okazuje się, że polskiemu rynkowi bardzo daleko do kosztowych liderów, jakimi są Euronext i Borsa Istanbul, które są prawie cztery razy tańsze niż rodzimy rynek.