WIG20 tracił podczas poniedziałkowej sesji nawet przeszło 2,5 proc. Od dołka bessy (z 14 lipca) dzieliło go już mniej niż 3 proc. Od początku roku stracił natomiast prawie 28 proc. Czyni to wskaźnik warszawskich blue chips najgorszym w tym roku spośród wszystkich głównych indeksów giełdowych świata. WIG20 radzi sobie gorzej nawet niż rosyjski, denominowany w dolarach, indeks RTS (-26 proc.) czy główny indeks giełdy pogrążonej w głębokim kryzysie gospodarczym Sri Lanki (-25,7 proc.).
Poniedziałek był także kolejnym dniem wyprzedaży złotego. Polska waluta traciła po południu 0,6 proc. wobec amerykańskiej – za dolara płacono prawie 4,77 zł. Wyprzedawane były jednak nie tylko polskie aktywa. Pod presją znalazła się wspólna europejska waluta, w przypadku której testowany był ponownie parytet do dolara. W poniedziałek po raz pierwszy od 14 lipca za 1 euro płacono mniej niż 1 USD. Kurs chwilowo zszedł do 0,999 USD za 1 euro. Silny dolar wyraźnie zaś nie sprzyja rynkom akcji. Niemal wszystkie indeksy giełdowe traciły w środę po południu. Niemiecki DAX spadał o ponad 2 proc., a francuski CAC 40 o 1,5 proc. Sesja w USA zaczęła się od strat, Dow Jones Industrial osunął się na początku o 1,2 proc.
Inwestorzy niepokoją się m.in. o to, czy amerykański Fed i Europejski Bank Centralny będą kontynuowały w nadchodzących miesiącach podwyżki stóp procentowych. Wskazówek na ten temat mogą oczekiwać na rozpoczynającym się w czwartek sympozjum bankierów centralnych w Jackson Hole. Jeśli popłyną stamtąd kolejne jastrzębie sygnały, to może źle podziałać na nastroje na rynkach. Zwłaszcza że w październiku Fed ma rozpocząć QT, czyli proces zmniejszania swojej sumy bilansowej (będzie ją redukował o 95 mld USD miesięcznie). Analitycy Bank of America prognozują, że ten proces może w ciągu roku przełożyć się na spadek amerykańskiego indeksu S&P 500 o 7 proc.
– Pełne skutki zacieśniania polityki pieniężnej i programu QT będą coraz mocniej odczuwalne, a wygląda na to, że apetyt inwestorów na ryzyko spada wraz ze zbliżaniem się września – twierdzi Eric Robertsen, główny strateg Standard Chartered.