S&P utrzymała na poziomie A- ocenę wiarygodności kredytowej Polski w odniesieniu do długoterminowych zobowiązań w walutach obcych. To siódmy stopień na 24 możliwe. Perspektywa tej oceny jest stabilna, co oznacza, że prawdopodobieństwo jej zmiany w najbliższych dwóch latach jest niewielkie.
Decyzja S&P, ogłoszona w piątek wieczorem, nie jest zaskoczeniem. W październiku 2018 r. agencja podwyższyła rating Polski do A- z BBB+, odwracając obniżkę ze stycznia 2016 r. związaną z obawami, że rząd PiS podkopie ład instytucjonalny. Teoretycznie na wiarygodność kredytową Polski w oczach S&P mógł wpłynąć werdykt Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie kredytów frankowych z początku miesiąca, ale agencja już wcześniej wydała uspokajający komunikat w tej sprawie. Napisała, że będzie monitorowała orzecznictwo polskich sądów w procesach dotyczących frankowiczów i na tej podstawie na bieżąco będzie oceniała kondycję sektora bankowego i jej wpływ na szeroką gospodarkę.
W wieczornym komunikacie analitycy S&P napisali, że „radykalne, systemowe przewalutowanie kredytów frankowych jest mało prawdopodobne, częściowo z powodu oporów politycznych”. Tymczasem „rozstrzyganie indywidualnych spraw sądowych zajmie dużo czasu”.
Analitycy S&P zwrócili też uwagę na to, że polska gospodarka wykazuje się dużą odpornością na spowolnienie wzrostu w Niemczech, które są największym odbiorcą polskiego eksportu. Agencja wiąże to m.in. z tym, że branża motoryzacyjna – epicentrum kłopotów niemieckiego przemysłu – odgrywa w Polsce mniejszą rolę niż w innych krajach regionu. Odnotowuje też rosnącą dywersyfikację geograficzną polskiego eksportu oraz dynamiczny rozwój sektora usług, w szczególności transportowych i biznesowych.
„Nadal sądzimy, że wysokie nominalne tempo wzrostu wynagrodzeń – nawet w razie wprowadzenia w życie propozycji podwojenia płacy minimalnej do końca 2023 r. – prawdopodobnie nie zagrozi mocno konkurencyjności Polski” – napisali analitycy agencji, tłumacząc, że rozwijający się prężnie sektor usług o większej wartości dodanej nie jest bardzo wrażliwy na koszty pracy. Te zresztą pozostają na poziomie 30 proc. średniej dla strefy euro, a Polska wciąż może przyciągać imigrantów, co będzie trzymało płace w ryzach. Agencja podkreśla, że w razie gdyby wzrost płac nadmiernie przyspieszył, konkurencyjność polskiej gospodarki uratować może osłabienie złotego.