Miniony rok upłynął pod znakiem mniej lub bardziej udanych prób tłamszenia rekordowej inflacji. Wojna w Ukrainie czy też konflikt na Bliskim Wschodzie gasiły optymistyczne nastroje, dolar spadł z piedestału, obniżyły się też ceny wielu surowców.
Co nas czeka w roku 2024? Z prognozowaniem trendów na kolejne 12 miesięcy wiąże się taka trudność, że największe zagrożenia są zwykle najbardziej zaskakujące. Tymczasem to właśnie one powodują największe zmiany na rynkach finansowych. Dla pewnej równowagi – nie zdarzają się one zbyt często. Istnieje też szereg czynników oraz historycznych uwarunkowań i zależności, które pozwalają formułować oczekiwania dotyczące np. tempa wzrostu czy spadku inflacji, rozwoju PKB, ruchów banków centralnych, notowań surowców i giełdowych trendów.
Zacznijmy od największej światowej gospodarki. Stany Zjednoczone znajdują się dziś w stanie rozchwiania, które z jednej strony powodują wysokie wydatki konsumenckie, niskie bezrobocie i dynamiczny sektor technologiczny, a z drugiej przyspieszająca inflacja, wysokie stopy procentowe i widmo recesji, która pogrążyłaby dolara. Eksperci oczekują, że w 2024 r. inflacja w USA utrzyma się na wysokim poziomie, co może zmniejszyć siłę nabywczą gospodarstw domowych i doprowadzić do spadku wydatków konsumpcyjnych. Jednym z kluczowych wątków wydają się zaplanowane na 2024 r. wybory prezydenckie w USA. Historycznie wiążą się one z tendencją do generowania zmienności i niepewności. Firmy i konsumenci mogą z tego powodu zwlekać z decyzjami inwestycyjnymi do czasu wyłonienia zwycięzcy, co niekorzystnie wpłynęłoby na tempo wzrostu gospodarczego, przynajmniej w perspektywie krótkoterminowej.
Po drugiej stronie oceanu nastroje nie wydają się lepsze. Analitycy oczekują, że trajektoria wzrostu gospodarczego Unii Europejskiej w 2024 r. będzie niska. Wojna w Ukrainie nadal kładzie się bowiem wielkim cieniem na niemal całym kontynencie, powodując niepewność i utrudniając podejmowanie decyzji inwestycyjnych. Według prognoz wzrost cen w strefie euro w 2024 r. może wynieść średnio około 6,2 proc., co ponaddwukrotnie przekracza cel Europejskiego Banku Centralnego. Nie jest jednak tak, że Europa ma przed sobą wyłącznie problemy. Istnieją też ciekawe wyzwania związane z zieloną transformacją energetyczną czy cyfryzacją. Skoordynowane działania państw członkowskich i koncentracja na długoterminowej stabilności mogą wzmocnić unijną gospodarkę oraz zwiększyć jej globalną konkurencyjność.
Trendy i nastroje na globalnych rynkach zależą dziś w znacznej mierze od sytuacji w Chinach. Trwający tam kryzys w sektorze nieruchomości stanowi poważne wyzwanie, chodzi wszak o główną siłę napędową inwestycji i zatrudnienia. Krach w tej branży wywołał efekt domina. Na szczęście władze nie czekały na całkowitą destrukcję. Podjęły działania sprowadzające się m.in. do zwiększania dostępności do kredytów oraz wsparciu deweloperów. Prognozy wzrostu PKB Państwa Środka w 2024 r. wahają się od 3,6 do 6 proc. Te jak najbardziej mogą się spełnić, o ile uda się zdywersyfikować krajową gospodarki, mocniej przesuwając jej ciężar w kierunku modelu mocniej opartego na konsumpcji, zapanować nad pandemią i rozwiązać kryzys na rynku nieruchomości.