Panie Musk, gdzie są pieniądze?

Z argumentacji przedstawionej przez Muska wynika, że giełda uwiera zarówno jego, jak i Teslę.

Publikacja: 22.08.2018 05:00

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Tomasz Świderek publicysta ekonomiczny

Foto: Archiwum

Seria tweetów Elona Muska dotyczących potencjalnego wycofania akcji Tesli z giełdy wywołała niezłe zamieszanie. Kurs akcji spółki strzelił w górę, inwestorzy zajmujący na papierach Tesli krótkie pozycje zaczęli liczyć straty, analitycy zaczęli oceniać korzyści i zagrożenia, a amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd – tak jak sugerowali prawnicy – zaczęła analizować, czy Musk, tweetując, nie złamał prawa.

Taka kumulacja nieczęsto się zdarza w nudne wakacyjne miesiące. Na dodatek dotyczy uważnie od miesięcy obserwowanej przez analityków, inwestorów i media spółki oraz jej nietuzinkowego i kontrowersyjnego prezesa, który w życie stara się wcielić pomysły zmieniające otaczający nas świat.

O ile w pierwszej chwili nie wszyscy byli przekonani, czy tweety Muska – zwłaszcza pierwsze, w których pada cena wykupu 420 USD za akcję – należy traktować poważnie (w USA 420 odczytywane jest jako symbol marihuany), o tyle potem pojawiło się główne na dziś pytanie: skąd miliarder weźmie pieniądze na wykup? Musk napisał bowiem, że ma zabezpieczone finansowanie takiej operacji.

Gdyby miało dojść do całkowitego wykupu, to wraz z długiem w grę wchodzi kwota rzędu 66 mld dolarów. Ten szacunek zakłada, że Musk zachowa posiadany pakiet. Byłaby to największa w dotychczasowej historii transakcja wykupu.

Taką kwotę m.in. ze względu na sytuację finansową Tesli, która ma ujemne przepływy finansowe, trudno byłoby zdobyć w finansowaniu dłużnym. Stąd koncepcja, że w grę wchodzić może częściowy wykup (jego wartość szacowana jest na 10–20 mld dolarów), który umożliwiłby przegłosowanie wycofania akcji spółki z giełdy. Inna koncepcja – niesprzeczna z poprzednią – mówi o zaangażowaniu w transakcję kilku wielkich funduszy private equity oraz państwowych funduszy inwestycyjnych, takich jak saudyjski Arabia Public Investment Fund, który – według „Financial Times" – w ostatnim czasie kupił 3–5 proc. akcji Tesli. Taki team wspierać mogłoby kilku bardzo bogatych prywatnych inwestorów. Inna wersja zakłada, że Tesla mogłaby być przejęta przez jakąś szalenie bogatą firmę technologiczną.

Źródłem finansowania potencjalnego wykupu interesuje się też amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC). Ale powody są zupełnie inne. SEC bada, czy Musk napisał prawdę, informując w tweetach, że finansowanie jest zabezpieczone. Jeśli nie napisał prawdy, oznaczałoby, że złamał prawo. Część ekspertów twierdzi też, że choć od kilku lat SEC dopuszcza informowanie przez spółki publiczne o ważnych wydarzeniach także przez media społecznościowe, to odstęp między tweetami a podanym na korporacyjnym blogu komunikatem był zbyt duży. I to może być naruszeniem prawa.

Wykupy spółek z giełdy nie są czymś niezwykłym. W ciągu pierwszych siedmiu miesięcy ich łączna wartość sięgnęła 154 mld dolarów i była o 15 proc. wyższa niż w tym samym okresie ub.r., ale daleko jej do 464 mld dolarów w pierwszych miesiącach 2007 r.

Zamiar wycofania z giełdy tak dużej spółki jak Tesla zawsze jest wydarzeniem. Za każdym razem ciekawe są powody takiego ruchu. Z argumentacji przedstawionej przez Muska wynika, że giełda uwiera zarówno jego, jak i spółkę. Szef Tesli zwraca uwagę na silne wahania kursu, a także obowiązki informacyjne, w tym dotyczące publikacji co kwartał raportów finansowych. Twierdzi, że raporty kwartalne wymuszają decyzje, które mogą być krótkoterminowo korzystne dla wyników finansowych, ale złe dla długoterminowego rozwoju firmy. Twierdzi też, że obecność na giełdzie ułatwia atakowanie spółki. W jego opinii wycofanie akcji ma być remedium na te bolączki.

Musk, pisząc o niedogodnościach bycia spółką publiczną, pośrednio potwierdził, że nie przepada za wścibskimi akcjonariuszami i zadającymi kłopotliwe pytania analitykami oraz że nie lubi słuchać krytycznych opinii o swoich pomysłach. Ściągnięcie spółki z giełdy bez wątpienia uwolniłoby go przynajmniej od części tych niedogodności, ale w żaden sposób nie rozwiązałoby wszystkich problemów, z jakimi firma będzie musiała się zmierzyć. Warto pamiętać, że Jeff Bezos, główny akcjonariusz i szef Amazona, przez wiele lat cierpliwie słuchał krytycznych opinii analityków o spółce i nie oglądając się na oczekiwane przez inwestorów krótkoterminowe korzyści, realizował swoją wizję rozwoju firmy. Dziś jest najbogatszym człowiekiem na świecie.

Z jednego już dziś Musk może mieć satysfakcję. Rynek ukarał tych, którzy stosując krótką sprzedaż, grali na zniżkę kursu Tesli. Prezes bardzo ich nie lubi, twierdząc, że aby osiągnąć zyski, krytykują spółkę. Stosujący krótką sprzedaż pierwsze, dotkliwe straty ponieśli, gdy firma opublikowała pozytywnie przyjęte przez rynek wyniki za II kwartał. Po raz drugi zostali poparzeni wzrostem kursu, gdy ten wystrzelił po tweetach o ewentualnym wykupie. To jednak zbyt mało, by rozwiązać problemy, z jakimi zmaga się Elon Musk.

Felietony
Początek kwartału w rytmie Hitchcocka
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Felietony
Afera w tropikach
Felietony
Po co lista insiderów?
Felietony
Barwy przyszłości
Felietony
Private debt dla firm rodzinnych. Warto?
Felietony
Idzie nowe?