Polska ma ogromny potencjał do rozwoju rynku biogazu. Niestety, od wielu lat kolejne ekipy rządzące nie proponują realnego wsparcia dla branży. Tymczasem znaczenie tego surowca, zwłaszcza w ostatnich kwartałach, jest nie do przecenienia. „Biogazownie wobec obecnej sytuacji na rynku energii i gazu mogłyby przyczynić się do znaczącego wsparcia dla naszego systemu energetycznego. Wyzwaniem dla inwestorów są jednak bariery administracyjne i finansowe, które hamują rozwój tych technologii” – twierdzi Adrian Krzyżanowski z warszawskiego biura kancelarii Wolf Theiss.
Bariery i szanse
W efekcie w Polsce działa tylko kilkaset biogazowni. Tymczasem w Niemczech jest ich około 10 tys. Już tylko te liczby wskazują na potencjał tego rynku. Nasi zachodni sąsiedzi jednak mocno wspierają branżę. „Zdecydowali się oni na taryfy gwarantowane dla wytwórców energii z biogazu i szereg regulacji wspierający zarówno finansowanie, jak i rozwój energetyki biogazowej. Co więcej, elastycznie reagują na zmieniającą się sytuację rynkową, wprowadzając np. przedłużenie systemu wsparcia dla małych instalacji do 2030 r., by nie stracić z systemu około 700 lokalnych instalacji” – podaje Krzyżanowski.
Zauważa, że nad Wisłą nadal jest wiele barier związanych z inwestycjami w biogaz. Jedną z kluczowych są problemy związane z przyłączeniem instalacji produkujących prąd do sieci. Nie pomagają też obowiązujące regulacje. Ponadto trudno jest o pozyskanie odpowiedniego finansowania, a koszt wybudowania biogazowni o mocy 0,5 MW to już ponad 10 mln zł, wobec 2–5 mln zł w instalację fotowoltaiczną o mocy 1 MW.
Ostatnio za rozwojem rynku biogazu przemawiają zwłaszcza wysokie ceny energii elektrycznej. Co więcej, produkcja prądu w oparciu o ten surowiec – w przeciwieństwie do OZE wytwarzanego z wiatru i słońca – jest stabilna.