Jak tłumaczy regulator, obserwowany od kilku miesięcy wzrost cen węgla jest przesłanką podniesienia taryfy na ciepło. – Jeśli przedsiębiorstwo ciepłownicze wykazuje 30 proc. wyższe koszty zakupu surowca, to jest to tzw. koszt uzasadniony. Podwyżki cen ciepła mogą być rzędu kilku procent – mówi „Parkietowi".
Wniosek Energi odrzucony
Wniosków od spółek energetycznych z wyliczeniami do taryfy na 2018 r. spodziewa się w ciągu najbliższych tygodni. Jednak już teraz sygnalizuje, że nie ma istotnych zmian na rynku energii elektrycznej. – Jeśli tak będzie dalej, to nie oczekiwałbym drastycznych ruchów w zakresie taryfy na obrót – podkreśla Maciej Bando, prezes URE.
Dlatego w trakcie obowiązywania tegorocznej taryfy odrzucił złożony przez prezesa Energi Daniela Obajtka wniosek o podwyżkę. Jego uwzględnienie przełożyłoby się na wzrost cen energii nawet o 15 proc. Tłumaczono to wyższymi kosztami umów handlowych, wynikających zarówno z zakupu zielonych certyfikatów, jak i energii. – Nie uznałem tych argumentów za wystarczające. Tym bardziej że zaproponowana cena energii dla odbiorców jednego przedsiębiorstwa byłaby wyższa od tej płaconej przez mieszkańców innych regionów kraju – argumentuje prezes URE.
Sygnalizuje też, że w części stawek stałych znajdujących się w części rachunku odpowiadającej za dystrybucję prądu może dojść do zmiany tzw. opłaty OZE. W jej przypadku prawdopodobna jest nawet obniżka ze względu na odwołane pod koniec września tegoroczne aukcje dla zielonych elektrowni warte 23 mld zł.
Bando zastrzega jednak, że na kalkulację przyszłorocznych stawek za dystrybucję jest zbyt wcześnie.