W kolejnych dwóch dekadach zapotrzebowanie na energię w Polsce znacząco wzrośnie. Jak wynika z prognoz wykonanych na potrzeby projektu krajowej polityki energetycznej, w 2040 r. zużywać będziemy o 37 proc. więcej prądu niż w roku 2015. To wymusza rozbudowę potencjału wytwórczego energii elektrycznej na ogromną skalę. Tym bardziej że z biegiem lat zamykane będą kolejne bloki, głównie opalane węglem kamiennym i brunatnym, z uwagi na zużycie techniczne i niespełnienie coraz bardziej restrykcyjnych norm emisji zanieczyszczeń do środowiska.
Rządowy dokument przewiduje, że w latach 2021–2040 na inwestycje w moce wytwórcze w energetyce popłynie 70,7 mld euro, czyli ponad 300 mld zł. Z tego 58 proc. przeznaczone zostanie na rozwój odnawialnych źródeł energii, w tym przede wszystkim farm wiatrowych. To istotnie zmieni obraz krajowego systemu elektroenergetycznego. Choć trwa dyskusja, jak szybko powinna przebiegać transformacja polskiej energetyki, to zwrot w kierunku zielonej energii wydaje się już nieunikniony.
Transformacja już ruszyła
Nie trzeba sięgać daleko wprzód, żeby przekonać się, że polska energetyka już się zmienia, a zielona energia wypycha z systemu węglowe moce. Już w minionym roku obserwowaliśmy spadek zapotrzebowania na energię z węgla. W 2019 r. siłownie opalane czarnym paliwem wytworzyły 78,2 terawatogodzin (TWh) energii, czyli o 5 proc. mniej niż przed rokiem. O 14 proc., do 41,5 TWh, spadła natomiast produkcja z węgla brunatnego. A to wszystko przy niemal niezmienionym zapotrzebowaniu na prąd, sięgającym 169,4 TWh (-1 proc. r./r.). Jednocześnie w minionym roku obserwowaliśmy wzrost produkcji m.in. w elektrowniach wiatrowych (o 19 proc., do 13,9 TWh) i gazowych (o 26 proc., do 12 TWh).
W kolejnych dziesięcioleciach rola elektrowni węglowych w miksie energetycznym będzie się dalej kurczyła. Projektowana strategia energetyczna zakłada, że łączny udział węgla w wytwarzaniu energii elektrycznej spadnie z obecnych niemal 80 proc. do 56–60 proc. w 2030 r. i do 28 proc. w roku 2040. Wciąż jednak bloki węglowe mają stanowić istotny element krajowego systemu, głównie dzięki ostatnim dużym inwestycjom w tym obszarze, m.in. w Kozienicach, Opolu i Jaworznie.
Większe znaczenie zyskają natomiast siłownie opalane gazem – ze względu na mniejszą emisyjność CO2 i większą elastyczność pracy w porównaniu z blokami węglowymi. I tak udział produkcji energii z gazu w strukturze wytwarzania ma wzrosnąć z 8 proc. w 2019 r. do 10 proc. w 2030 r. i do 17 proc. w 2040 r. Niebagatelną rolę w przyszłym miksie energetycznym odgrywać też będą zielone elektrownie, napędzane głównie wiatrem lub wykorzystujące energię słoneczną. W dalszej perspektywie polski system uzupełnią elektrownie jądrowe.