Na ruch w ofertach publicznych akcji polski rynek czeka już od dawna. Akcjami Żabki zainteresowani mogą być zarówno inwestorzy instytucjonalni, jak i indywidualni.
Spółkom handlowym notowanym na GPW w tym roku nie wiedzie się dobrze, choć historia Dino Polska, którego akcje w ramach oferty publicznej w 2017 r. inwestorzy indywidualni mogli kupować po 33,50 zł, pokazuje, że w dłuższym terminie sektor ten może dać zarobić – w szczycie walory Dino kosztowały nawet piętnastokrotnie więcej. Dziś spółki handlowe jeszcze są pod presją, ale Żabka ma mocne atuty, m.in. ogromną rozpoznawalność, która może przyciągnąć także inwestorów indywidualnych. Zbliżające się wielkimi krokami IPO Żabki to wielka nadzieja całego rynku kapitałowego na przebudzenie właśnie tej grupy inwestorów. Byli oni bowiem praktycznie obojętni na hossę z ostatnich kilkunastu miesięcy. Duże oferty akcji rozpoznawalnych marek, do których można zaliczyć Żabkę, potrafią jednak działać na wyobraźnię.
Czytaj więcej
Wreszcie jest szansa na ożywienie na rynku pierwotnym. Właściciele Żabki chcą sprzedać akcje za kilka miliardów złotych. Analitycy zgodnie twierdzą, że oferta publiczna zapowiada się ciekawie. Kluczowa jednak będzie wycena.
– Jest to szansa na przyciągnięcie na GPW wielu nowych inwestorów. Znając specyfikę mediów, można spodziewać się licznych materiałów dotyczących tego debiutu, co będzie generować coraz większe zainteresowanie. Z drugiej strony ludzie znają tę markę ze swojego codziennego życia, więc być może będą chcieli stać się jej współwłaścicielami, licząc na potencjalne zyski. Należy jednak pamiętać, że decyzje inwestycyjne podjęte w wyniku chwilowej mody i medialnego zainteresowania nie są dobrą strategią. Oby się nie okazało, że zderzenie rozbudzonych nadziei inwestorów z giełdową rzeczywistością bardziej zrazi nowe osoby do rynku kapitałowego, niż zachęci je do dalszego rozwoju i kolejnych inwestycji – mówi Filip Kaczmarzyk, członek zarządu XTB.
Jego zdaniem o sukcesie IPO Żabki i jego wpływie na aktywność inwestorów indywidualnych będzie decydować kilka czynników. – Ostateczny sukces na tym polu będzie zależał od wielu zmiennych, m.in. od tego, jak zakończy się ten debiut, od nastrojów na GPW w okolicach IPO oraz przede wszystkim od tego, jak ci nowi inwestorzy zostaną zaktywizowani do większego uczestnictwa w polskim rynku kapitałowym. Tu cała uwaga skupiona jest na GPW i nowych instrumentach, które instytucja planuje wprowadzać w najbliższej przyszłości. Nie dajmy się przekonać, że jedno duże IPO spowoduje skokowy wzrost zainteresowania giełdą lub zmianę trendu na rynku. Musimy patrzeć na to jak na projekt długoterminowy. Bez wątpienia jest to natomiast jedno z tych wydarzeń, o którym będzie głośno, i warto wykorzystać je do promocji polskiej giełdy – zaznacza Kaczmarzyk.