Jak wynika z naszych szacunków, dotychczas na debiut na małym parkiecie zdecydowały się firmy, które w ramach emisji akcji i udziałów poprzez kampanię crowdfundingową pozyskały 48 mln zł. Warto zaznaczyć, że od pierwszej emisji przeprowadzonej przez Beesfund w 2012 r. do września w ten sposób spółki pozyskały niespełna 300 mln zł. Widać więc, że znaczna część środków czeka jeszcze na możliwość upłynnienia.
Wiele problemów
Eksperci wymieniają kilka przyczyn na razie słabego zainteresowania giełdowym debiutem ze strony crowdfundingowych emitentów. Jedną z nich z pewnością jest ogólna słabość rynku kapitałowego oraz IPO. Dotychczas na głównym rynku pojawiło się siedem spółek i były to wyłącznie firmy, które przeniosły się z NewConnect. Z kolei na małym parkiecie zadebiutowało 14 spółek. Dla porównania, w ubiegłym roku były to 32 podmioty. – Obserwowane spadki na giełdach oraz nieudane debiuty, szczególnie wśród małych emitentów, bezpośrednio wpłynęły na odkładanie debiutów do czasu uspokojenia się nastrojów – wyjaśnia „Parkietowi” Piotr Zygmanowski, wiceprezes DM INC, do którego należy platforma CrowdConnect.
Swoje w kwestii debiutów zrobiła też wojna w Ukrainie. Odpływ kapitału z naszego rynku oraz towarzyszące inwestorom przeświadczenie o podwyższonym ryzyku inwestycji powodują, że ostatnie debiuty w większości nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. – Mam przekonanie, że główną przyczyną jest sytuacja geopolityczna, która przekłada się na debiuty większości spółek na polskiej i zagranicznych giełdach. Firmy często nie decydują się na upublicznienie, obserwując los kursów akcji tych, którzy debiutują. Widoczna jest potrzeba inwestorów do dezinwestycji środków, która napędza tę negatywną tendencję. Posługując się przykładem spółki Emplocity, można zaobserwować, że wysoka podaż akcji po debiucie była niezależna od komunikowanych sukcesów i wyników spółki, która realizuje postawione cele i osiąga znaczne wzrosty przychodów – komentuje Beata Turlejska, partnerka zarządzająca w Leonarto VC.
Omawiając kwestię debiutów giełdowych, nie wolno zapomnieć o tym, że wiążą się one z nowymi obowiązkami, m.in. informacyjnymi, oraz kosztami, które często są poważną barierą dla młodych podmiotów. – Wprowadzenie spółki na giełdę kosztuje i wiąże się z wieloma obowiązkami informacyjnymi. Z drugiej strony rynek giełdowy nie jest dla wszystkich spółek korzystających z crowdfundingu. Część spółek nigdy nie spełni warunków wejścia na giełdę, bo będą miały za niskie kapitały i wybrały inną drogę rozwoju. Inne spółki traktują crowdfunding jak pożyczkę. Kiedyś odkupią akcje czy udziały lub ewentualnie wejdą na giełdę – podkreśla dr Artur Trzebiński, doradca ekonomiczny Związku Przedsiębiorstw Finansowych.