Azoty na transakcji z Orlenem dużo nie zarobią

Ze względu na trudną sytuację w branży tworzyw czas na sprzedaż instalacji produkcyjnych nie jest dobry. Co więcej, Orlen zapewne kupi tylko część biznesu Azotów. Strony mogą więcej zyskać na współpracy przy sprzedaży produktów i zakupie surowców.

Publikacja: 20.09.2024 06:00

Adam Leszkiewicz, prezes Azotów (z lewej) i Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu, powinni w najbliższych d

Adam Leszkiewicz, prezes Azotów (z lewej) i Ireneusz Fąfara, prezes Orlenu, powinni w najbliższych dwóch miesiącach zdecydować czy i jak chcą rozwijać współpracę w biznesie tworzyw sztucznych

Foto: materiały prasowe

Kilka dni temu Azoty podpisały z Orlenem list intencyjny w związku z zamiarem przystąpienia do analiz opcji strategicznych, których celem jest podjęcie decyzji dotyczących zawarcia potencjalnych transakcji obejmujących biznes tworzyw sztucznych. Chodzi o nowy zakład produkujący polipropylen (Polimery Police), instalacje wytwórcze kaprolaktamu i poliamidu 6 oraz elementy infrastruktury portowej zależnych gdańskich Fosforów.

– Wybór obszarów, które zostały ujęte w liście intencyjnym, poprzedziła szczegółowa analiza potencjalnych synergii pomiędzy stronami. Analiza ta potwierdziła m.in. słuszność naszej początkowej koncepcji w zakresie poszukiwania partnera dla projektu Polimery Police – informuje nas Monika Darnobyt, rzeczniczka Azotów. Dodaje, że na obecnym etapie prac jest zdecydowanie za wcześnie, aby określić czy i jaką formę mogłaby przyjąć ewentualna współpraca w każdym z obszarów. Co istotne, Azoty w swoich analizach biorą pod uwagę zarówno dalszy rozwój grupy z uwzględnieniem dotychczasowych biznesów, w tym również tworzyw, jak i całkowite wyjście z tej branży.

Parkiet

Orlen, odpowiadając na pytanie, dlaczego zdecydował się na podpisanie listu intencyjnego z Azotami, podaje, że na bieżąco analizuje możliwości rozwoju w obszarze tworzyw, a podpisany dokument jest naturalną konsekwencją tych działań. Co więcej zakres prowadzonych rozmów został uzgodniony w oparciu o możliwe synergie i korzyści wynikające ze współpracy obu stron. Orlen na razie unika jednoznacznych deklaracji dotyczących tego, czy bierze pod uwagę całkowite przejęcie Polimerów Police oraz produkcji kaprolaktamu i poliamidu.

„Wskazane elementy są częścią analiz strategicznych, rozpoczętych wraz z podpisanym listem intencyjnym i na tym etapie nie informujemy o szczegółach. Grupa Orlen posiada jednostki produkcyjne polipropylenu: w Czechach – Orlen Unipetrol, oraz w Polsce – Orlen Basell Polyolefins, a także jednostkę produkcyjną kaprolaktamu, która zlokalizowana jest w Spolanie w Czechach” – podaje zespół prasowy płockiej spółki. Orlen analizuje też wszelkie możliwości potencjalnego wykorzystania infrastruktury w Gdańsku. O szczegółach w tym zakresie również nie informuje. Przypomina jedynie, że już obecnie jest akcjonariuszem firmy Grupa Azoty Polyolefins (wcześniej PDH Polska). Ma w niej 17,3 proc. udziałów i głosów, które odziedziczył po przejęciu Lotosu.

O opłacalności przejęć tradycyjnie będzie decydować cena

Według Kamila Kliszcza, analityka BM mBanku, przy każdej akwizycji kluczową sprawą niezbędną do oceny takiej operacji jest cena. Podobnie jest z potencjalnym przejęciem Polimerów Police przez Orlen. – Niezależnie od tego należy zauważyć, że dziś sytuacja na globalnym rynku tworzyw sztucznych jest bardzo trudna i w tym kontekście można się zastanawiać, czy kupowanie jakichkolwiek aktywów ma uzasadnienie. Z drugiej strony, jeśli przyjąć, że za jakiś czas wróci dobra koniunktura na tworzywa, to dziś może być dobry czas na ich kupienie po atrakcyjnej cenie – mówi Kliszcz.

Jego zdaniem w odniesieniu do Polimerów Police istotne jest też dotychczasowe zaangażowanie Orlenu w to przedsięwzięcie. Poprzez przejęty ponad dwa lata temu Lotos koncern wydatkował historycznie 300 mln zł na zakup udziałów i 300 mln zł przeznaczył na udzielenie pożyczki celowej. W efekcie Orlen może być postrzegany nie tylko jako tzw. ostatnia deska ratunku dla Azotów, ale i podmiot działający we własnym interesie.

– Bardziej niż potencjalne przejęcie Polimerów Police niepokoi mnie możliwość nabycia przez płocki koncern produkcji kaprolaktamu i poliamidu. Instalacje do ich wytwarzania są zlokalizowane w zakładach w Puławach i Tarnowie, które stanowią pewną całość, i tym samym ich fizyczne wydzielenie może być bardzo trudne, co z kolei mocno utrudniałoby Orlenowi prowadzenie efektywnej działalności w nowym obszarze – zauważa Kliszcz. Instalacje do produkcji kaprolaktamu i poliamidu nie są też nowe, co dodatkowo stawia pod znakiem zapytania sens ich nabywania. Przydać mogłyby się za to elementy infrastruktury portowej zależnych gdańskich Fosforów. – Wkrótce produkcję nawozów azotowanych na nowej linii technologicznej powinna rozpocząć zależna od Orlenu firma Anwil. Dużą ich część mogłaby eksportować, a do tego przypadałby się nowa infrastruktura logistyczna – ocenia Kliszcz.

Azoty na razie nie oddadzą kontroli nad Polimerami Police

– Na dziś najbardziej realnym scenariuszem w kontekście listu intencyjnego podpisanego przez Azoty z Orlenem wydaje mi się jedynie sprzedaż części udziałów w firmie realizującej projekt Polimery Police. Prawdopodobnie nie będzie to więcej niż 14,8 proc., gdyż nawozowy koncern będzie chciał zachować kontrolę nad tą inwestycją – mówi Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska. Jego zdaniem w takim przypadku Azoty mogą liczyć co najwyżej na zainkasowanie 550–800 mln zł w zależności od stopy dyskonta, jaką uda im się wynegocjować. Rozmowy zapewne będą dotyczyć również innych obszarów działalności w szeroko rozumianej branży tworzyw sztucznych. W grę może wchodzić zwłaszcza współpraca w zakresie sprzedaży polipropylenu czy zakupu gazu ziemnego i propanu.

– Dziś nie za bardzo widzę możliwość przejęcia przez Orlen kontroli nad Polimerami Police ze względu na jego współpracę z koncernem LyondellBasell. Oba podmioty mają po połowie udziałów w firmie Basell Orlen Polyolefins z Płocka, produkującej duże ilości polietylenu i polipropylenu, i taka operacja mogłaby być uznana za konkurencyjne działanie partnera biznesowego – mówi Szkopek.

Zauważa, że dziś kapitał zakładowy plus dług firmy Grupa Azoty Polyolefins to 7,5 mld zł. Podmiot ten w dającej się przewidzieć przyszłości nie ma szans na osiąganie istotnych zysków, co powoduje, że kupujący będzie chciał dyskonto do poniesionych przez akcjonariuszy nakładów. Jeszcze zanim rozpoczęto budowę Polimerów Police, analitycy szacowali, że nowe instalacje będą w stanie zapewnić grupie Azoty około 0,7–1 mld zł zysku EBITDA rocznie. Dziś ta wartość szacowana jest już na około 0,5 mld zł, przy czym przyszły rok zapewni co najwyżej połowę z tego zysku (m.in. ze względu na początkowy okres działalności w nowym biznesie).

– Nie widzę teraz szans na istotne wpływy dla Azotów z tytułu sprzedaży biznesu obejmującego produkcję kaprolaktamu i poliamidu – twierdzi analityk Erste Securities Polska. Tymczasem dług netto całego koncernu na koniec czerwca to 10,1 mld zł. Co więcej, sprzedaż udziałów w projekcie Polimery Police oznaczałaby konieczność mocnego przeszacowania jego wartości, a to negatywnie wpłynęłoby na wskaźniki finansowe grupy.

Kondycja branży tworzyw zależy od ogólnej sytuacji gospodarczej

Dla grupy Azoty sprzedawanie dziś jakichkolwiek aktywów wchodzących w skład biznesu tworzyw, jednego z trzech kluczowych funkcjonujących w koncernie, nie daje szans na uzyskanie wysokiej ceny. Przede wszystkim nie sprzyja temu dekoniunktura panująca w branży. – Niekorzystną relacją do strony popytowej wykazuje się europejska podaż, która już od dłuższego czasu charakteryzuje się ograniczonymi poziomami wykorzystania zdolności produkcyjnych. W tym aspekcie istotną rolę odgrywa konkurencyjność produktów z importu – informuje Darnobyt. Dodatkowo koszty produkcji i surowców dla europejskich producentów utrzymują się na wysokich poziomach, co ogranicza spadki cen. Ponadto w grupie Azoty kondycja biznesu tworzyw jest uzależniona od sytuacji na rynku ropy i jej pochodnych. Tymczasem sytuacja geopolityczna potęguje napięcia i niepewności, które sprzyjają spekulacjom, i w konsekwencji gwałtownym wahaniom cen. – Parametrami decydującymi o przewadze konkurencyjnej są koszty oraz struktura portfolio produktowego. Grupa Azoty cały czas elastycznie dostosowuje produkcję do bieżącego popytu rynkowego – twierdzi Darnobyt.

Również Orlen zauważa, że od wielu lat sytuacja na rynku tworzyw jest silnie skorelowana z ogólną sytuacją gospodarczą. To m.in. konsekwencja tego, że głównymi i najważniejszymi biznesowo odbiorcami plastików są branże szczególnie wrażliwe na koniunkturę gospodarczą, czyli budownictwo i przemysł motoryzacyjny. „Drugim niezmiennym i istotnym czynnikiem jest popyt konsumencki. Ponieważ grupa Orlen posiada nowoczesną infrastrukturę do wytwarzania tworzyw sztucznych oraz zrealizowała w ostatnich latach inwestycje w segmencie petrochemicznym, to aktywa te umożliwiają nam osiąganie optymalnej efektywności w segmencie tworzyw sztucznych” – przekonuje spółka.

Orlen, podobnie jak Azoty, jest w trakcie aktualizacji  strategii w tym w obszarze tworzyw. Niezależnie od tego zamierza wzmocnić pozycję lidera w biznesie plastików w Europie Środkowo-Wschodniej. Twierdzi, że będzie to możliwe nie tylko dzięki zwiększeniu mocy, ale także rozwojowi zaawansowanych produktów petrochemicznych. Inną ważną kwestią będzie rozwój prowadzony w oparciu o surowce bio i alternatywne oraz istotne zwiększenie mocy recyklingu. Według Orlenu kierunek rozwoju branży będzie w znaczącym stopniu kształtowany przez regulacje, ponieważ niezbędne jest stworzenie neutralnej dla klimatu gospodarki obiegu tworzyw sztucznych.

Chemia
ZA Puławy nadal szukają istotnych oszczędności
Chemia
W grupie Azoty nieprawidłowości nie brakuje
Chemia
Azoty szukają nowych możliwości zwiększenia sprzedaży nawozów
Chemia
Orlen może przejąć od Azotów biznes tworzyw sztucznych
Chemia
Zarząd ZA Puławy idzie na ustępstwa wobec związków zawodowych
Chemia
Azoty złożyły kolejne zawiadomienie do prokuratury