W środę rano giełdowi inwestorzy handlowali akcjami Azotów nawet po 23,4 zł, co oznaczało wzrost kursu o 4,9 proc. Od kilku tygodni walory tarnowskiej spółki zyskują na wartości. Tuż przed Bożym Narodzeniem ich kurs spadał nawet poniżej 17 zł, co było jedną z najniższych wycen w ubiegłym roku. Warto też zauważyć, że ostatnio tak wysokie notowania jak obecnie miały miejsce w maju ubiegłego roku, a więc po powołaniu nowego zarządu, który zaczął naprawiać sytuację zastaną w koncernie po poprzednikach.
Bliżej nałożenia ceł na nawozy ze wschodu
Bezpośrednim powodem obecnych zwyżek są prawdopodobnie informacje o coraz bliższym wejściu w życie ceł na nawozy azotowe importowane do Unii Europejskiej z Rosji i Białorusi. Komisja Europejska właśnie zgodziła się na taki ruch. Teraz sprawą zajmie się Parlament Europejski, a ostatecznie państwa członkowskie, przy czym w tej sprawie nie musi być jednomyślności. Wystarczy kwalifikowana większość głosów, a dokładniej głosy krajów reprezentujących ponad 60 proc. mieszkańców Wspólnoty.
– Kwestia nałożenia ceł na nawozy ze wschodu jest od wielu miesięcy konsekwentnie podnoszona przez krajową administrację. Jako grupa Azoty również prowadzimy działania, których celem jest zwrócenie uwagi na problem importu i jego skutków dla europejskiej branży nawozów, w tym dla krajowych rolników, którym chcemy dostarczać najwyższej jakości produkty w konkurencyjnej cenie – komentuje Hubert Kamola, wiceprezes Azotów.
Przekonuje, że komunikat Komisji Europejskiej to dobra wiadomość dla krajowej branży. – Propozycja wyznacza dobry kierunek działań i jest próbą kompromisu pomiędzy sektorami przemysłowym i rolnym. Czekamy na finalne decyzje – mówi Kamola.