Azoty potrzebują bardzo głębokiej restrukturyzacji

Aby wyjść na prostą, firma musi m.in. dogadać się z bankami w sprawie dalszego finansowania działalności, przeprowadzić emisję akcji, sprzedać część majątku i zmniejszyć koszty.

Publikacja: 02.09.2024 06:00

W I półroczu Azoty poniosły 748 mln zł skonsolidowanej straty netto – wynika z szacunkowych danych o

W I półroczu Azoty poniosły 748 mln zł skonsolidowanej straty netto – wynika z szacunkowych danych opublikowanych przez spółkę. W tym samym czasie 2023 r. wynosiła ona prawie 1,1 mld zł. Fot. grupa azoty/mpr

Od trzech miesięcy akcje Azotów znajdują się w trendzie spadkowym. Jeszcze w maju ich kurs przekraczał chwilami nawet 24 zł, a przez kilka wcześniejszych tegorocznych miesięcy mieścił się zazwyczaj w przedziale 22–24 zł. Z kolei w ostatnich dniach sierpnia standardem był handel po cenach poniżej 18 zł.

– Negatywny wpływ na notowania akcji Azotów ma wiele czynników. Jednym z kluczowych niewątpliwie są ciągle niezakończone rozmowy z bankami na temat dalszego finansowania działalności koncernu, które z kolei nie zostaną sfinalizowane, dopóki strony nie dojdą do porozumienia w sprawie koniecznego do przeprowadzenia planu naprawczego grupy – uważa Jakub Szkopek, analityk Erste Securities Polska. Jego zdaniem Azoty muszą przejść bardzo głęboką restrukturyzację, jeśli mają wyjść na prostą. Jej elementem mogą być m.in. dalsze ograniczenia w wytwarzaniu niektórych produktów, a nawet trwałe zamknięcia niektórych linii technologicznych, np. do produkcji amoniaku czy melaminy. To jednak nie wszystko. Konieczne jest też dokapitalizowanie koncernu kwotą kilku miliardów złotych. Aby przyszła emisja akcji doszła do skutku, musiałby wziąć w niej udział nie tylko Skarb Państwa, który ma 33 proc. kapitału i głosów spółki, ale również pozostali udziałowcy.

– Azoty potrzebują pieniędzy nie tylko do ograniczenia zadłużenia i realizacji przyszłych inwestycji dekarbonizacyjnych, ale nawet na kapitał obrotowy. Bez zmniejszenia obecnego balastu nie ma większych szans, aby prowadzona przez nie działalność była w najbliższych latach rentowna – mówi Szkopek. Z danych za I kwartał wynika, że dług netto grupy przekraczał 10 mld zł. Jaki był na koniec czerwca, będzie wiadomo 11 września, po publikacji kolejnego raportu okresowego. Według analityka Erste Securities Polska koncern prawdopodobnie będzie musiał też sprzedać część swoich aktywów. W grę wchodzi m.in. sprzedaż udziałów w sztandarowym projekcie Polimery Police, którego realizacja miała mocno zwiększyć obecność koncernu na rynku tworzyw sztucznych.

Na rynku utrzymują się negatywne trendy

Z opublikowanych kilka dni temu szacunkowych danych finansowych za II kwartał wynika, że w tym czasie grupa Azoty wypracowała 3,34 mld zł przychodów ze sprzedaży, co w ujęciu rok do roku oznaczało spadek o 4,2 proc. Z kolei strata EBITDA wyniosła 128 mln zł, a strata netto 416 mln zł. Rok temu koncern był jednak w jeszcze gorszej sytuacji, gdyż oba wyniki wynosiły odpowiednio minus 608 mln zł i minus 543 mln zł.

Zarząd przekonywał, że kolejny kwartał słabych rezultatów to efekt wymagającej sytuacji rynkowej w europejskiej branży nawozowo-chemicznej. Ponadto wyniki koncernu były obciążone brakiem realizacji efektywnych działań naprawczych i dostosowawczych w ubiegłym roku, a także w latach wcześniejszych. Według analityków otoczenie nadal nie sprzyja działalności firmy. – Straty poniesione przez Azoty w II kwartale były mniejsze, niż szacowaliśmy, co nie zmienia faktu, że grupa nadal znajduje się w bardzo trudnej sytuacji.

Co więcej, na rynku utrzymują się negatywne trendy, czego efektem są spadające ceny oferowanych produktów i relatywnie niskie wolumeny sprzedaży – mówi Michał Kozak, analityk, Trigon Dom Maklerski. Dodaje, że problemem pozostaje tani import nawozów realizowany do Europy, w dużej mierze bazujący na tańszym surowcu ze Wschodu, w tym zwłaszcza z Rosji i Białorusi. Unijni producenci przegrywają konkurencję m.in. dlatego, że ponoszą wysokie koszty związane z emisją CO2. Sytuacja mogłaby się poprawić w scenariuszu potencjalnego nałożenia ceł importowych przez Komisję Europejską, o co zresztą europejscy wytwórcy nawozów od pewnego czasu zabiegają. Kozak w tym roku nie spodziewa się istotnej poprawy wyników Azotów. Szacuje, że grupa zamknie rok stratą EBITDA na poziomie 448 mln zł. Dopiero w przyszłym roku może wyjść na prostą (zysk EBITDA prognozuje wówczas na 822 mln zł), ale tylko wtedy, jeśli dojdzie do spełnienia kilku warunków. – Kluczową sprawą będzie to, jakie rezultaty uda się osiągnąć koncernowi w I kwartale, czyli w trakcie sezonowego wzrostu zapotrzebowania rynku na nawozy. Liczę, że w tym czasie wzrosną w ujęciu rok do roku zarówno popyt, jak i ceny – twierdzi Kozak.

Kolejny warunek to rozpoczęcie komercyjnej produkcji polipropylenu w Policach na większą skalę. W tym roku instalacja negatywnie wpływa na wyniki w biznesie tworzyw. Z drugiej jednak strony rezultaty osiągane przez nowy zakład polipropylenu w 2025 r. nie powinny jeszcze mieć istotnego wpływu na wyniki finansowe Azotów. Konieczne jest też wsparcie finansowe koncernu. – Niezależnie od zmian zachodzących w Azotach i ich otoczeniu nie widzę dużych szans na wyjście koncernu na prostą i utrzymanie się na rynku bez dużej emisji akcji. W grę wchodzi też zaangażowanie kapitałowe Orlenu – uważa Kozak.

Pomagają wysokie stawki frachtu morskiego

Negatywny wpływ na kondycję Azotów mają odnotowywane od kilku miesięcy rosnące ceny gazu ziemnego, podstawowego surowca wykorzystywanego przez koncern w produkcji amoniaku, który z kolei znajduje zastosowanie przy wytwarzaniu nawozów oraz w biznesie chemicznym. W marcu błękitne paliwo na kluczowej europejskiej giełdzie TTF kosztowało nawet poniżej 25 euro za MWh (megawatogodzina), a w sierpniu chwilami już ponad 40 euro. Co więcej, kontrakty na okres jesienno-zimowy są jeszcze droższe.

Tymczasem Azoty nie za bardzo mają możliwość przerzucenia rosnących kosztów na finalne ceny swoich produktów, gdyż popyt na nie nadal jest mniejszy niż zgłaszana na rynku podaż. – W III kwartale straty w Azotach mogą być podobne do tych z II kwartału. Na rynku nadal mamy do czynienia z niskim popytem i marżami, a z drugiej strony z dość wysokimi kosztami zakupu gazu i praw do emisji CO2 – zauważa Szkopek. Ponadto w koncernie mają miejsce przestoje. Nie najlepsza sytuacja panuje też na rynku rolnym. Chodzi zwłaszcza o utrzymujące się na niskim poziomie ceny zbóż, które prawdopodobnie będą zniechęcać rolników do zakupu nawozów. Tych ostatnich na europejskim rynku jest dużo m.in. za sprawą coraz większego importu realizowanego z Rosji.

– Nawet jeśli UE wprowadzi na nie cła, to prawdopodobnie producenci ze Wspólnoty odczują to dopiero za jakiś czas. Nie może być inaczej, gdyż już dziś na rynku są duże zapasy importowanych ze Wschodu nawozów – twierdzi Szkopek. Jego zdaniem obecnie jedyną pozytywną informacją dla Azotów wydają się być ta dotycząca wysokich stawek frachtu morskiego. To powoduje, że dostawy wszelkich produktów z dalekich rynków obarczone są wysokimi kosztami transportu i w efekcie mogą wyhamować. W tej sytuacji pozostaje tylko pytanie, czy i ewentualnie jak długo taka sytuacja się utrzyma.

Konieczne będą istotne zwolnienia

Negatywny wpływ na postrzeganie tarnowskiego koncernu mają działania związków zawodowych. Niedawno te działające w Zakładach Azotowych Puławy zażądały wyłączenia tej spółki z grupy kapitałowej Azoty. Co więcej, spośród czterech kluczowych firm tworzących koncern tylko w tej nie udało się wynegocjować zawieszenia postanowień zakładowego układu zbiorowego pracy. W efekcie zarząd ZA Puławy złożył zakładowym organizacjom związkowym oświadczenie o zamiarze wypowiedzenia obowiązującego porozumienia.

Zdaniem analityka Trigon Dom Maklerski czasowe zawieszenie postanowień zakładowego układu zbiorowego pracy w trzech spółkach należących do grupy (spółce matce, Zakładach Chemicznych Police i Zakładach Azotowych Kędzierzyn) to pozytywna informacja. – Wstępnie szacowaliśmy, że potencjalne oszczędności w perspektywie trzech, czterech lat dotyczące kosztów pracowniczych mogą wynieść do 0,2 mld zł rocznie, przy jednoczesnym trwałym ograniczeniu produkcji na nierentownych liniach. Aby osiągnąć takie oszczędności, konieczne są jednak kolejne działania – przekonuje Kozak.

Konieczność dalszej redukcji świadczeń pracowniczych widzi również analityk Erste Securities Polska. – Mówiąc o zawieszeniu postanowień zakładowego układu zbiorowego pracy w Azotach, trzeba mieć na uwadze, że objęły one tylko niektóre spółki i niektóre jego punkty. Nawet jeśli w najbliższym czasie proces ten zostanie pogłębiony, to prawdopodobnie bez istotnych zwolnień w grupie się nie obędzie – przypuszcza Szkopek. Na koniec ubiegłego roku w całym koncernie było zatrudnionych ponad 15,7 tys. pracowników wobec niespełna 15,9 tys. rok wcześniej. Z kolei koszty wynagrodzeń, narzutów i pozostałych świadczeń sięgały 2,14 mld zł, co oznaczało ich spadek o zaledwie 1,2 proc.

Chemia
Azoty zredukują koszty
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym
Chemia
Azoty zredukują koszty świadczeń pracowniczych
Chemia
Azoty zmniejszyły straty w kluczowych biznesach
Chemia
Azoty zmniejszyły straty ponoszone w kluczowych biznesach
Materiał Promocyjny
Atrakcyjne auto może umilić nam życie nie tylko w pracy
Chemia
Producenci tworzyw nadal w trudnej sytuacji
Chemia
Azoty złożyły pierwsze zawiadomienie do prokuratury