Roszady kadrowe w spółkach z udziałem Skarbu Państwa, wątpliwości dotyczące fuzji Orlenu z Lotosem, wezwanie na Drozapol i Wojasa, kolejne ABB w XTB, a także zapowiedź prezesa NBP Adama Glapińskiego, że stopy pozostaną niezmienione do końca roku, to najbardziej gorące tematy minionego tygodnia. Z tych zagranicznych warto wspomnieć o: pierwszym w historii teście 5000 pkt przez S&P 500, kolejnych zapowiedziach wsparcia rządu Chin dla tamtejszego rynku akcji, całkiem dobrych odczytach usługowych indeksów PMI w gospodarkach europejskich i mocnym, analogicznym odczycie ISM w USA. Miks tych czynników nie miał jednej wypadkowej, nie wywołał ruchów, które zmieniałyby dotychczasowe trendy.

W Warszawie mała lampka alarmowa zapala się przy WIG20. Dlaczego? Abstrahując od wspomnianych roszad kadrowych i fuzji, indeks zaczął ubiegły tydzień od wyjścia na 2378 pkt, czyli znalazł się 2 pkt od grudniowego szczytu hossy. W piątek po południu kurs oscylował przy 2304 pkt, co oznacza, że w cztery dni schłodził się o ponad 70 pkt. Na wykresie zarysowuje się tym samym formacja podwójnego szczytu (grudniowe 2380 i lutowe 2377 pkt) z linią sygnalną na poziomie styczniowego dołka (2161 pkt). Do negatywnego sygnału jeszcze daleko, a po drodze jest silne wsparcie w postaci średniej z 50 sesji (2281 pkt) i poprzedniego szczytu hossy (przy 2200 pkt), niemniej jednak warto mieć z tyłu głowy taki awaryjny, czarny scenariusz. Jeśli wspomniana średnia pęknie, wzrośnie ryzyko ruchu do 2161 pkt. Jeśli pęknie 2161 pkt, to z rozmiaru formacji wynika, że kurs mógłby spaść o 219 pkt, czyli do poziomu 1942 pkt. To oznaczałoby przełamanie średniej z 200 sesji i okrągłych 2000 pkt, czyli dość silne, długoterminowe sygnały ostrzegawcze. Ostatnim „bastionem” byków byłby dołek jesiennej korekty 1843 pkt, którego obrona jest niezbędna, by zachować książkowy układ coraz wyższych lokalnych minimów w trendzie wzrostowym. W wariancie optymistycznym indeks broni najbliższych wsparć (2281–2200 pkt), przebija 2380 pkt, neguje formację podwójnego szczytu i rusza na nowe szczyty hossy.

Druga i trzecia linia warszawskiej giełdy mają się lepiej od pierwszej. Zarówno indeks mWIG40, jak i sWIG80 przebiły – nieznacznie – poprzednie szczyty hossy, a w minionym tygodniu stabilizowały się na wysokich poziomach. Na ten moment, w przeciwieństwie do WIG20, nie widać tu zwrotu spod szczytowych pułapów, więc nie można doszukiwać się formacji podwójnego szczytu. Poza tym spółki małe i średnie są mniej narażone na polityczne ryzyka, co zwłaszcza w ostatnim czasie może przemawiać na ich korzyść. Co ciekawe, na NewConnect widać próbę zmiany trendu. Na małym parkiecie sytuacja jest bowiem zgoła odmienna od tej, którą widzimy na głównym. NCIndex jest w trendzie spadkowym, ale w minionym tygodniu zawrócił nad dołkiem bessy i po raz drugi zaatakował średnią z 200 sesji. Jeśli wyjdzie nad 304 pkt, to na wykresie zarysuje się drugi lokalny szczyt, a to stanowi już potencjalny wstęp do trendu wzrostowego.