Wiceprezes PZPB: Wchodzimy w fazę odbicia rynku

Zaczynamy wspinać się z głębokiego dołka na górę, co przypomina lata 2018–2019, ale tym razem góra jest wyższa i przebywanie na szczycie potrwa dłużej. To rodzi wyzwania – mówi Damian Kaźmierczak, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Publikacja: 02.03.2025 14:01

Damian Kaźmierczak, wiceprezes i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa

Damian Kaźmierczak, wiceprezes i główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa

Foto: parkiet.tv

W maju 2024 r. wartość indeksu WIG-budownictwo była na wieloletnich maksimach, mimo mało optymistycznych danych. W grudniu indeks zaliczył dołek i w ciągu dwóch miesięcy odbił o około 20 proc. Mówi się, że giełda wycenia przyszłość, ale z drugiej strony bardzo podobnie wyglądają wykresy chociażby WIG20 czy WIG. Czy zatem wzrost WIG-budownictwa z ostatnich dwóch miesięcy świadczy o powrocie wiary w perspektywy branży, czy to odbicie, które po prostu się technicznie należało?

Sytuacja jak zwykle jest złożona, a zachowanie indeksu WIG-budownictwo było nieintuicyjne. Wydaje mi się, że indeks zaliczył poważny falstart, bo rósł przez cały 2023 r., w maju ub.r. osiągnął szczyt, a do grudnia stracił prawie 30 proc. Wszystkim wydawało się – i tak wynikało z pewnego, nazwijmy to, kalendarza budowlanego – że budownictwo, zwłaszcza infrastrukturalne, powinno odbić w 2024 r. Tak się nie stało, z powodu opóźnienia w napływie funduszy unijnych i zmiany władzy – nowa ekipa zajęła się rewizją programów infrastrukturalnych, co przełożyło się na brak nowych przetargów. Ubiegły rok był więc dla branży bardzo trudny, rynek zaliczył trzeci poważny dołek od momentu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.

Wydaje się jednak, że wreszcie są pewne powody do optymizmu i że jesteśmy już w fazie odbicia w budownictwie.

Jakie silniki napędzają to odbicie?

Gdybym miał w kilku punktach podsumować, jak moglibyśmy prognozować sytuację na rynku budowlanym w kolejnych miesiącach, to perspektywy są naprawdę bardzo, bardzo dobre jeżeli chodzi o infrastrukturę transportową: drogi i kolej. Perspektywy są też dobre, jeśli chodzi o budownictwo specjalistyczne: wojsko, centra danych, choć słabsze na tle infrastruktury, którą tutaj wychwalam.

W długim terminie perspektywy są wręcz wyśmienite dla budownictwa energetycznego – jednak czynników ryzyka tu nie brakuje. Rynek energetyczny jest zresztą bardzo zróżnicowany i jego części odbijają w różnym tempie, stąd w krótkim i średnim terminie mamy dużo zawirowań.

Dla budownictwa kubaturowego, inwestycji prywatnych, perspektywy wydają się trochę gorsze, co wynika z poziomu stóp procentowych i zawirowań na arenie międzynarodowej. Ale to wcale nie oznacza, że te perspektywy są fatalne.

Infrastruktura to koń pociągowy budownictwa, niestety podlega bardzo mocnym wahaniom, co wynika głównie z przejść między budżetami unijnymi. Skoro wraca aktywność inwestycyjna, to czy nie będziemy mieć znów do czynienia z klęską urodzaju i problemami: wzrostem kosztów materiałów, niedoborem pracowników, presją na marże?

Budownictwo podlega bardzo dużym wahaniom, jest to sektor nadmiernie cykliczny na tle innych. Rynek budowlany jest do tego przyzwyczajony, co nie oznacza, że ten stan rzeczy akceptuje. W dużej mierze zależy to od podejścia strony publicznej, która bardzo silnie oddziałuje na to, co dzieje się na rynku budowlanym.

Wszystko wskazuje na to, że zaczynamy wspinać się z bardzo głębokiego dołka na bardzo wysoką górkę. Wydaje się, że ta górka będzie w swojej istocie przypominała tę z lat 2018–2019, tylko wydaje mi się, że ona może być zdecydowanie wyższa i potrwać dłużej, rozkładając się na lata 2026–2029. To na pewno wywoła bardzo silne napięcia na polskim rynku budowlanym, napięcia doskonale znane z przeszłości.

Główne czynniki ryzyka, spowodowane kumulacją inwestycji, na które firmy budowlane powinny się przygotować, to: brak pracowników, wzrost cen i niedobór materiałów, a także wąskie gardła i opóźnienia w urzędach, które zostaną zasypane wnioskami o pozwolenie na budowę. O kolejnej rzeczy bardzo mało mówimy, ale musimy ją brać pod uwagę: to wydolność sektora finansowego, który branży budowlanej udziela kredytów oraz gwarancji. Ten potencjał jest ograniczony.

Jeśli chodzi o poszczególne segmenty rynku, to w drogach sytuacja została opanowana przez zamawiających, wskakujemy na stabilny poziom nakładów w okolicach 20–25 mld zł rocznie.

Na rynku kolejowym wskakujemy na bardzo wysoką górkę, bo nakładają się na siebie dwa ogromne programy: Krajowy Program Kolejowy i kolejowy komponent CPK. Wskoczymy na poziom nakładów inwestycyjnych rzędu ponad 30 mld zł rocznie – to trzy razy tyle, do czego przyzwyczajony był rynek w ostatnich latach. Uważam jednak, że krajowi wykonawcy są w stanie sprostać temu wyzwaniu.

W energetyce sytuacja jest, jak mówiłem, zróżnicowana, bardzo mocno mają odbić inwestycje w sieci przesyłowe i dystrybucyjne. Zgodnie z deklaracjami, nakłady szacowane są na 15–16 mld zł średniorocznie – dla tego segmentu budownictwa to jest wręcz przewrót kopernikański. Pytanie, czy nasz rynek budowlany ma potencjał, by takim nakładom sprostać.

Sytuacja geopolityczna jest trudna, rosyjska agresja na Ukrainę trwa trzy lata, nowy prezydent USA obiecuje wygasić konflikt – czy dla spółek budowlanych z Polski odbudowa Ukrainy to znaczący potencjał?

Największymi beneficjentami odbudowy Ukrainy raczej na pewno nie będą spółki polskie, tylko amerykańskie, koreańskie, a przede wszystkim tureckie. To nie oznacza, że polskie nie będą w Ukrainie obecne, część ma doświadczenia w pracy na tym rynku. Nasze firmy przyglądają się Ukrainie, ale inwestycje będą realizowane wybiórczo. Rynek ukraiński sam w sobie jest niezwykle trudny, jeżeli chodzi o realizację inwestycji dla zamawiających publicznych. Wyobrażam sobie angażowanie się naszych firm w takie inwestycje, które nie są realizowane bezpośrednio przez Ukraińców, tylko np. przez agendy ONZ czy finansowane przez rządy poszczególnych państw. W przeszłości widzieliśmy inwestycje ukraińskich podmiotów, które zaciągały kredyt w polskich bankach, które to kredyty były ubezpieczane przez polskie instytucje. Wydaje się, że tego typu projekty mogą mieć miejsce w Ukrainie w kolejnych latach.

Budownictwo
Budimex ma rekordowy portfel zamówień
Budownictwo
Mostostal Płock razy dwa
Budownictwo
Cavatina Holding pozyska prawie 40 mln zł z emisji obligacji
Budownictwo
Mostostal Płock kontynuuje passę. W dwa miesiące wartość się podwoiła
Budownictwo
White Stone z kapitałem i ambicją
Budownictwo
Kurs Mostostalu Płock w górę jak rakieta na paliwie Orlenu