W I połowie br. sprzedaliście 248 mieszkań, o 130 proc. więcej niż w bardzo słabym 2022 r. Jakie są perspektywy rozwoju Marvipolu na rynku mieszkaniowym, na którym dziś z jednej strony mamy silny popyt, a z drugiej kłopoty z podażą?
W I połowie br. sprzedaliśmy więcej mieszkań niż w całym 2022 r. dzięki powiększeniu oferty i wprowadzeniu nowych inwestycji w segmencie popularnym głównie w Warszawie, ale też we Wrocławiu. Oferta niebawem wzrośnie o dwie kolejne inwestycje. Spółka szykowała się, by w momencie, kiedy rynek wróci na właściwe tory, wprowadzić odpowiednie projekty. Większość naszych inwestycji to mieszkanie o średniej powierzchni nieprzekraczającej 50 mkw., takich lokali poszukują beneficjenci programu „Bezpieczny kredyt”. Taka oferta w odpowiednim czasie została wyeksponowana w naszych biurach sprzedaży i cieszy się zainteresowaniem.
Jakiego wyniku sprzedaży można się spodziewać w całym roku?
W latach 2018–2020 rocznie sprzedawaliśmy 700–900 lokali, ostatnie dwa lata zdecydowanie odbiegały od tej średniej – przypomnę tylko, że przez pewien czas mieliśmy ograniczoną ofertę po dużej transakcji pakietowej z inwestorem PRS. Myślę, że będziemy znów zbliżać się do pułapu, do którego wcześniej przyzwyczailiśmy naszych akcjonariuszy. W tym roku szacujemy jeszcze sprzedaż na około 500 lokali lub więcej w zależności od tego, jak dalej będzie się układała koniunktura. Przypomnę, że jeszcze na początku roku nasze nastroje nie były najlepsze. Dopiero pod koniec zeszłego roku pojawiły się pierwsze zapowiedzi rekomendacji kredytu na 2 proc., ale z powodu obostrzeń rekomendacji S rynek kredytowy całkowicie zamarł i sprzedaż mieszkań odbywała się wyłącznie za gotówkę. W drugiej części tego roku sytuacja zmieniła się zdecydowanie na lepsze, ruszają zakupy z wykorzystaniem standardowych kredytów.