W przypadku łącznie dziesięciu największych kredytodawców wzrost rok do roku wyniósł blisko 7 proc. Najmocniej w Santander Banku Polska, Millennium, ING Banku Śląskim i mBanku. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że po dziewięciu miesiącach koszty operacyjne sektora urosły przez rok o 6 proc., do 26,1 mld zł (pracownicze urosły o 5,8 proc., do 13,1 mld zł, a ogólnego zarządu o 6,1 proc., do 13 mld zł).
Przyczyny wzrostu są różne – to m.in. rozwój sieci placówek (mBank), przygotowania do fuzji i rebranding (Santander), rozwój nowych projektów (ING BSK). Jednak jednym z głównych powodów w każdym banku jest presja płac (średnie wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw rośnie od kilkunastu miesięcy w tempie około 7 proc. rocznie) – niemal każdy kredytodawca ostatnio podnosił wynagrodzenia.
Z niedawnej konferencji Biura Maklerskiego Santander Banku Polska wynika, że presja płac prawdopodobnie się utrzyma, choć niektórzy gracze spodziewają się jej zmniejszenia, na przykład ING BSK, który trzy razy podnosił płace i prawdopodobnie ma już za sobą główny wzrost w porównaniu z konkurencją. Większość banków planuje zrównoważyć podwyżki płac oszczędnościami w innych obszarach niż zatrudnienie.
– Spodziewam się, że łączne koszty działania sektora będą rosły w przyszłym roku w tempie trochę powyżej inflacji. Głównie zadecydują o tym koszty wynagrodzeń, pewną niewiadomą są też wydatki regulacyjne – głównie składka na Bankowy Fundusz Gwarancyjny – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.