Getin Noble i Idea Bank, które połączą się w III kwartale, dopuściły od poniedziałku wybrane fundusze private equity do due diligence i rozpoczęły z nimi rokowania dotyczące struktury transakcji.
Oczekiwana zmiana sił
Banki Leszka Czarneckiego od grudnia poszukują inwestora, który obejmując nowe akcje dokapitalizuje połączoną instytucję. Analitycy szacują potrzeby na 1,5–2 mld zł, czyli sporo, biorąc pod uwagę obecne łączne kapitały własne obu banków (5,2 mld zł). Wycena na GPW jest niska (notowania obu na poziomie około 17 proc. wartości księgowej), więc w najlepszym razie emisja zostanie przeprowadzona po 2 zł za akcję (to wartość nominalna walorów Idei), co oznaczałoby ogromne rozwodnienie i Czarnecki stałby się akcjonariuszem mniejszościowym.
Po fuzji, ale jeszcze przed emisją dla nowych inwestorów, wrocławski biznesmen w połączonym banku będzie miał 65,9 proc. walorów, mniejszościowi akcjonariusze Getinu – 27,2 proc., a mniejszościowi akcjonariusze Idea Banku – 6,9 proc. Raczej trudno sobie wyobrazić, aby sprzedał swoje akcje, bo przez kilka miesięcy obejmował nowe walory Getinu łącznie za 440 mln zł, płacąc po 2,73 za sztukę.
– Podniesienie wskaźników wyceny jest uwarunkowane nie tyle samą utratą kontroli przez Leszka Czarneckiego, ale poprawą sytuacji banków. Jednak z pewnością pojawienie się dużego inwestora, takiego jak fundusz private equity, byłoby pozytywne dla percepcji banku, dawałoby pewność, że fundusz będzie pilnował interesu, a więc skorzystać na tym mogą też mniejszościowi akcjonariusze – uważa Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy.
W reakcji na doniesienia o zainteresowanych inwestorach akcje Getinu i Idei mocno podrożały w ostatnich dniach. – Osobiście nie widzę podstaw do optymizmu, ale być może zainteresowani inwestorzy mają więcej wyobraźni i doświadczenia w restrukturyzacji takich biznesów. Kluczowa będzie cena, po której obejmą akcje. Zakładam, że będzie bardzo niska i jeśli uda się wyprowadzić bank na prostą, upside będzie bardzo duży – dodaje.