Europa od wielu miesięcy cierpi na deficyt gazu ziemnego, czego efektem są wyjątkowo wysokie ceny tego surowca. W czwartek na holenderskiej giełdzie TTF kontraktami z dostawą na październik handlowano po około 200 euro za 1 MWh. Z kolei na warszawskiej TGE w środowych transakcjach spotowych kurs wynosił 1046 zł. Wprawdzie to dużo mniej od historycznych rekordów zanotowanych zaledwie kilkanaście dni temu, ale nadal kilka razy więcej niż w latach ubiegłych. W 2021 r. na TGE średnia arytmetyczna notowań błękitnego paliwa na rynku dnia następnego wynosiła 225 zł, a w 2020 r. tylko 51 zł.
Prognozy na kolejne okresy też nie wyglądają zbyt optymistycznie. Kontrakty na TGE z dostawą w IV kwartale i w 2023 r. kosztują dziś 1 tys. zł. W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy realizowane i planowane w Polsce inwestycje w instalacje działające w oparciu o błękitne paliwo mają jeszcze ekonomiczny sens, zwłaszcza w tak dużej skali, jak chociażby prezentowana w zamieszczonej powyżej tabeli.
Cykl życia
Grupa kapitałowa PGNiG, która jest dominującym dostawcą gazu na polski rynek, to także istotny konsument tego surowca. Wszystko za sprawą uruchomionego pod koniec 2021 r. energetycznego bloku gazowo-parowego na warszawskim Żeraniu. Rocznie może on zużywać około 0,5 mld m sześc. gazu. To dużo, zważywszy że w całym 2021 r. trzy firmy z grupy PGNiG zajmujące się produkcją prądu i ciepła zużyły około 0,3 mld m sześc. błękitnego paliwa. Co więcej, koncern rozważa duże gazowe inwestycje w warszawskiej EC Siekierki. Chodzi o budowę bloku gazowo-parowego i kotłowni gazowej przez zależną PGNiG Termikę. W tej firmie trwają dziś prace nad planem rozwoju do 2040 r. z perspektywą do 2050 r. „Decyzje odnoszące się do realizacji nowych inwestycji zostaną podjęte po dokonaniu pełnej oceny biznesowej w perspektywie 2050 r. Spółka obecnie z uwagą analizuje wszelkie scenariusze, w tym rozwój kryzysu na europejskim rynku energii” – informuje departament komunikacji i marketingu PGNiG.
Koncern zauważa, że planowanie i budowa bloków gazowo-parowych to procesy długotrwałe, natomiast ich cykl życia przewidywany jest na 25–30 lat i w takiej też perspektywie należy dokonywać ich oceny. Wprawdzie obecnie mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną, ale należy też pamiętać, że niezależnie od tego rynek surowców charakteryzuje się pewną cyklicznością. Ponadto ostatecznych decyzji co do planowanych inwestycji należy oczekiwać w kolejnych latach, a oddanie ich do użytku jeszcze późnej. „Jest to wystarczający czas, by w skali całej UE uniezależnić się od rosyjskiego gazu i zdywersyfikować portfel dostaw, co doprowadzi do obniżenia cen. Należy ponadto pamiętać, że źródła gazowe mogą być przystosowanie do spalania zarówno biometanu, jak i wodoru, zatem w długiej perspektywie gaz ziemny można traktować jako paliwo przejściowe” – twierdzi PGNiG.