Przyszłe podwyżki w USA dołują GPW

Wystąpienie szefa Fedu potwierdziło, a nawet wzmogło obawy inwestorów co do tempa zacieśniania polityki monetarnej w USA. Polskie akcje dołowały także wskutek zaostrzenia sytuacji na Wschodzie.

Publikacja: 30.01.2022 11:50

Krajowym spółkom obrywa się w styczniu z dwóch stron – wschodniej przez ryzyko konfliktu i zachodniej przez zbliżające się podwyżki stóp procentowych w USA.

Fed popsuł nastroje

Mimo obiecującego początku roku w kolejnych tygodniach atmosfera na GPW mocno się ochłodziła. WIG, indeks szerokiego rynku, już przetestował wsparcie na 66000 pkt, przez które przebiega linia poprowadzona po dołkach z listopada i grudnia. Po krótkim odreagowaniu na koniec tygodnia minorowy nastrój wrócił na GPW.

Analitycy i zarządzający wskazują na kilka przyczyn przeceny polskich akcji. Jedną z nich są nadchodzące podwyżki stóp procentowych w USA, a drugą eskalacja konfliktu między Rosją a Ukrainą. Która z nich ma większy wpływ na GPW?

– Uważam, że na pierwszym planie wśród czynników ryzyka dla rynków akcji jest obecnie jastrzębi zwrot amerykańskiej Rezerwy Federalnej. O ile jeszcze kilka miesięcy temu inwestorzy spodziewali się co najwyżej dwóch–trzech podwyżek stóp procentowych w 2022 r., o tyle teraz rynek jest coraz bliżej wyceny pięciu podwyżek – zauważa Michał Krajczewski, kierownik zespołu doradztwa inwestycyjnego w BM BNP Paribas. Dodatkowo Fed chce bardzo szybko od zakończenia skupu aktywów przejść do zmniejszania swojego bilansu. – Tym samym tempo zacieśniania polityki może być szybsze niż np. w 2018 r., a wtedy główne amerykańskie indeksy zaliczyły prawie 20-proc. korektę – przypomina Krajczewski. – Lokalnie dochodzi do tego czynnik geopolityczny w postaci napięć na linii Rosja–Ukraina, aczkolwiek nie jest to moim zdaniem przyczyna piątkowych spadków, biorąc pod uwagę zachowania indeksów akcji w Rosji – zauważa. W piątek na moskiewskiej giełdzie było bardzo spokojnie.

Podobnie sytuację ocenia Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM. – Głównym czynnikiem powodującym spadki na GPW jest sytuacja w USA, gdzie Fed grozi przebiciem bańki na giełdach, podwyższając stopy – mówi. Materna tłumaczy, że zacieśnienie polityki pieniężnej odcięłoby dopływ taniego kapitału na giełdy i rozpoczęło bessę. Jednak przewiduje szybką zmianę retoryki. – Najprawdopodobniej po rozpoczęciu cyklu podwyżek stóp reakcja giełd oraz – przede wszystkim – reakcja rynku długu szybko wymknie się spod kontroli i Fed ponownie będzie zmuszony wrócić do QE (tłumacząc to koniecznością zapewnienia wzrostu PKB), jednak do tego momentu rynki będą żyły w strachu przed inflacją i reakcją Fedu – mówi ekspert DM Millennium. Jak przyznaje, sytuacja na granicy ukraińskiej też nie pomaga – wkroczenie Rosji, sankcje z tym związane z pewnością negatywnie odbiłyby się na dostępności surowców (Rosja to główny eksporter) i tylko pogłębiłyby problemy z inflacją. W ocenie Materny brak jasnej i – przede wszystkim – logicznie prowadzonej polityki przez Fed tylko oba problemy pogłębia.

– Problemem jest, że inwestorzy powoli zdają sobie sprawę, że bez silnych podwyżek stóp inflacji nie da się zdławić, a bez nich będzie ona dalej szalała, co negatywnie wpływa na koszty spółek i ich zyski i – przede wszystkim – nie zdejmuje z rynku ryzyka, że w końcu do zacieśnienia polityki pieniężnej dojdzie. Oba scenariusze są dla akcji negatywne (w różnym stopniu), stąd spadki – tłumaczy ekspert Millennium DM.

Odwrót od modnych firm

Nieco inne zdanie ma Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI. Jego zdaniem ostatnie spadki na GPW wynikają ze wzrostu ryzyka geopolitycznego w wyniku konfliktu na Ukrainie oraz ostatniej retoryki Rezerwy Federalnej. – Ze względu na położenie geograficzne Polska jest mocno narażona na negatywny wpływ ewentualnej dalszej eskalacji działań zbrojnych na wschodzie. Tym samym zagraniczni inwestorzy mogą w pierwszej kolejności wycofywać się właśnie z warszawskiej giełdy – przewiduje Balcerowski.

Oczywiście – jak przyznaje ekspert Noble Funds TFI – niemałą rolę w pogorszeniu nastrojów odegrał w ubiegłym tygodniu Fed, a w zasadzie prezes Jerome Powell. – Zapowiadając agresywny cykl zacieśniania polityki pieniężnej, Fed ewidentnie zasiał ziarno niepewności wśród uczestników rynku. W dodatku Powell wskazał, iż priorytetem w najbliższym czasie będzie zwalczanie inflacji, a niekoniecznie dbanie o wyceny aktywów, które to mają istotne przełożenie na realną gospodarkę w USA z uwagi na efekty majątkowe. To zdecydowana zmiana w porównaniu z minionymi latami. W kontekście GPW trzeba także zauważyć, że skala osunięcia od szczytu nie odbiega istotnie od tego, co widzieliśmy na innych rynkach – zauważa Balcerowski.

Z kolei według Piotra Zagały, zarządzającego BNP Paribas TFI, o ile jeszcze kilka dni temu mogliśmy upatrywać przyczyn spadków w ewentualnym konflikcie na Ukrainie, o tyle teraz taka argumentacja jest bezpodstawna. – RTS odrobił około jednej trzeciej spadków i teraz wraz z Bovespą podąża w górę wbrew trendom globalnym – analizuje Zagała. Dodaje, że można zaobserwować wyraźny odwrót od firm wzrostowych (growth), powrót inwestycji w przedsiębiorstwa dochodowe (value) oraz surowce i rynki z nimi powiązane. – Cały ten proces jest pokłosiem decyzji Fedu. Kończymy okres gołębiej polityki monetarnej i przestajemy lekceważyć procesy inflacyjne – zaznacza zarządzający BNP Paribas TFI.

Zagała przypomina, że od lat wiadome było, że spółki growth są przewartościowane. – Przez lata gros z nich produkowało straty, a wycena opierała się na przyszłych, prognozowanych przepływach. Teraz, gdy stopy powoli rosną, zdyskontowane przepływy tracą na wartości. A finansowanie bieżących wydatków kosztuje coraz więcej – wyjaśnia.

Do tych trendów dołącza też powrót do normalnych wycen tzw. meme stocków oraz zanikanie złudzeń w kwestii przyszłości firm zajmujących się kryptowalutami. – Indywidualni inwestorzy ponoszą olbrzymie straty i wkrótce znów staną się marginalnym graczem na rynku – przewiduje zarządzający. Jak przyznaje, te trendy nie są może tak istotne dla naszego rynku. Tzw. meme stocki (typu Mpay) ledwie raczkowały, wydmuszkowe kapitalizacje spółek NewConnect nie są ważne dla naszego rynku. Jednak zanik pewnego elementu globalnego rynku przez wpływ na wartość aktywów inwestorów musi też mieć przełożenie na WIG – ocenia Zagała.

Zarządzający wspomina także o rynku spółek biotechnologicznych, które ostatnio zagościły na GPW. – Ich kapitalizacja zazwyczaj opiera się na szacunku wartości projektów, a nie na bieżących zyskach. W USA jest mnóstwo spółek z tego sektora, notowanych na poziomie 20 proc. wycen z rekomendacji (słynny Novavax notowany jest przy cenie 70 dolarów pomimo wycen sięgających 350 dolarów). U nas zaczyna być podobnie – zauważa. Z drugiej strony ten trend powoduje, że wiele spółek dochodowych (value) notowanych jest po absurdalnie niskich wycenach, wynikających jedynie z gry popytu i podaży na GPW, a nie z uwzględnienia przyszłych dochodów. – Na takich spółkach jak Develia pojawi się realny popyt inwestorów (nie graczy) i znikną one z rynku. Niestety! Bo jeśli inwestowanie ma mieć sens, powinno opierać się na wynikach, a nie na opowieściach sci-fi. Takich spółek, wycenianych nisko (bo przecież nie są growth), jest na naszej giełdzie dużo. Będą one trzymać swą wartość – zapewnia Zagała. Dlatego jego zdaniem ten rok będzie rynkiem selekcji – odsiewania mitów od prawdziwych biznesów.

Analizy rynkowe
Niedźwiedzie znów są prowokowane przez byki. Koniec korekty?
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Analizy rynkowe
Optymizm wrócił na giełdy, ale Trump jeszcze może postraszyć
Analizy rynkowe
Kolejny krach. Jak nie pandemia, to Trump wyzwoliciel
Analizy rynkowe
Gotówka dla akcjonariuszy. Firmy coraz częściej stawiają na skupy akcji
Analizy rynkowe
Dlaczego amerykańskie obligacje rządowe zaczęły być ostro wyprzedawane?
Analizy rynkowe
Na amerykańskie obligacje działają dwie przeciwstawne siły, ale stopy procentowe będą spadać