Hollande będzie najważniejszym politykiem w Europie

Pytania do Stephena Pope’a, partnera zarządzającego w Spotlight Ideas

Aktualizacja: 18.02.2017 23:40 Publikacja: 08.05.2012 06:00

Stephen Pope, partner zarządzający w Spotlight Ideas

Stephen Pope, partner zarządzający w Spotlight Ideas

Foto: Archiwum

Fatalny początek maja na europejskich giełdach to efekt niepewności politycznej, związanej z wyborami prezydenckimi we Francji i parlamentarnymi w Grecji?

Inwestorzy mieli w ostatnich dniach sporo powodów do niepokoju, choćby rozczarowujące dane z rynku pracy w USA. Ale przecenę akcji w strefie euro w 70 proc. wyjaśniają czynniki polityczne.

Ale przecież wyniki tych wyborów były dość przewidywalne.

Same wyniki tak, ale nie ich konsekwencje. Znamy tylko obietnice zwycięzców wyborów, ale nie wiemy, jaką politykę będą faktycznie prowadzili. Weźmy przykład Francji. W kampanii wyborczej Francois Hollande sprawiał wrażenie, jakby chciał odrzucić unijny pakt fiskalny. Teraz sugeruje, że chce do niego jedynie dodać kilka elementów, aby kładł nacisk nie tylko na dyscyplinę fiskalną, ale też na koniunkturę.

To chyba powinno się inwestorom podobać? Już nie tylko zdeklarowani keynesiści twierdzą, że cięcia budżetowe w strefie euro są zbyt gwałtowne i pogłębiają jej problemy gospodarcze, zamiast je rozwiązywać.

Zgoda, że samo cięcie wydatków publicznych i podnoszenie podatków nie wyciągnie strefy euro z kryzysu. Ale rozwiązanie keynesowskie, czyli zwiększanie wydatków rządów w celu podbicia tempa wzrostu gospodarczego, jest dla państw eurolandu niedostępne, bo inwestorzy go nie akceptują. Euroobligacje pozwoliłyby obejść tę przeszkodę, ale Niemcy są im przeciwni. Hollande ma alternatywny pomysł: to Europejski Bank Inwestycyjny ma zwiększyć wydatki. To jednak fatalny pomysł.

Strefa euro musi pobudzić koniunkturę, ale w inny sposób?

Tak. Inwestycje EBI to swego rodzaju centralny rozdział pieniędzy. A historia uczy, że trwałego, stabilnego wzrostu nie tworzą centra polityczne. Pieniądze są marnotrawione, bo ci, którym zostają one przyznane, muszą je szybko wydać, aby ich nie stracić. Nie bardzo też wiadomo, w co EBI miałby inwestować. Padłoby zapewne na infrastrukturę, ale w Hiszpanii i Francji drogi są w doskonałym stanie. Według mnie, rządy strefy euro powinny raczej stworzyć warunki, aby to sektor prywatny rozruszał koniunkturę. Chodzi m.in. o ograniczenie biurokracji oraz o sprzyjającą przedsiębiorcom politykę pieniężną.

Ale przecież Hollande nie będzie samodzielnie podejmował decyzji dotyczących eurolandu. Jakie są szanse, że jego pomysły wejdą w życie?

Niestety duże. Hollande będzie teraz najważniejszym politykiem w Europie, bo dopiero co został wybrany na reprezentanta jednego z największych państw. Tymczasem Angelę Merkel za rok czekają wybory.

Część komentatorów twierdzi, że dla strefy euro bardziej brzemienne w skutki będą wybory w Grecji niż we Francji.

Niewykluczone. Do czerwca grecki rząd musi przedstawić wiarygodny plan ograniczenia wydatków budżetowych o 11,5 mld euro, aby otrzymać kolejną transzę międzynarodowej pomocy. Tymczasem nowy rząd mogą tworzyć partie przeciwne tej pomocy i związanemu z nią zaciskaniu pasa. To oznaczałoby, że Grecja wypadłaby ze strefy euro, pomimo dwuletnich starań unijnych polityków, aby temu zapobiec. Wtedy nikt by nie wierzył, że UE może pomóc Portugalii, Hiszpanii czy jakiemukolwiek innemu krajowi, który popadnie w tarapaty.

Analizy rynkowe
Spółki z głębokimi stratami. Jakie będą ich dalsze losy?
Materiał Promocyjny
Pierwszy bank z 7,2% na koncie oszczędnościowym do 100 tys. złotych
Analizy rynkowe
Lipiec zawsze udany dla krajowych obligacji. Dla akcji zwykle też
Analizy rynkowe
Efektowne stopy zwrotu z akcji tegorocznych liderów zwyżki
Analizy rynkowe
Kupować IT, unikać węgla? Sektorowy przegląd GPW
Analizy rynkowe
Hossa w Warszawie. Wspinaczka indeksów będzie coraz trudniejsza
Analizy rynkowe
Zagranica może marzyć o tak szerokiej hossie