Fatalny początek maja na europejskich giełdach to efekt niepewności politycznej, związanej z wyborami prezydenckimi we Francji i parlamentarnymi w Grecji?
Inwestorzy mieli w ostatnich dniach sporo powodów do niepokoju, choćby rozczarowujące dane z rynku pracy w USA. Ale przecenę akcji w strefie euro w 70 proc. wyjaśniają czynniki polityczne.
Ale przecież wyniki tych wyborów były dość przewidywalne.
Same wyniki tak, ale nie ich konsekwencje. Znamy tylko obietnice zwycięzców wyborów, ale nie wiemy, jaką politykę będą faktycznie prowadzili. Weźmy przykład Francji. W kampanii wyborczej Francois Hollande sprawiał wrażenie, jakby chciał odrzucić unijny pakt fiskalny. Teraz sugeruje, że chce do niego jedynie dodać kilka elementów, aby kładł nacisk nie tylko na dyscyplinę fiskalną, ale też na koniunkturę.
To chyba powinno się inwestorom podobać? Już nie tylko zdeklarowani keynesiści twierdzą, że cięcia budżetowe w strefie euro są zbyt gwałtowne i pogłębiają jej problemy gospodarcze, zamiast je rozwiązywać.