W scenariusz czterech podwyżek stóp w tym roku, który pojawił się w grudniowych prognozach członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), decyzyjnego organu Fedu, inwestorzy wątpili od początku. Ale trzy podwyżki przez jakiś czas brali pod uwagę.
Teraz nie wierzą, że dojdzie choćby do dwóch. Notowania kontraktów terminowych na główną stopę procentową Fedu sugerują, że w oczach inwestorów istnieje tylko 32-proc. prawdopodobieństwo, że pod koniec roku znajdzie się ona powyżej 0,75 pkt proc. Od grudnia ub.r., gdy FOMC po raz pierwszy od 2006 r. zaostrzył politykę pieniężną, wynosi ona 0,5 proc.
Zaostrzenie bez Fedu
Tę zmianę rynkowych oczekiwań pod adresem Fedu łatwo zrozumieć. W połowie ub.r. wydawało się niemal pewne, że do pierwszej od dekady podwyżki stóp w USA dojdzie do września. Tak się nie stało i choć Fed tłumaczył to głównie niepewnością, czy koniunktura na amerykańskim rynku pracy jest już wystarczająco dobra, aby uzasadnić normalizację polityki pieniężnej, na rynkach finansowych wiązano opóźnienie z załamaniem na chińskiej giełdzie. Wywołało ono na globalnych rynkach falę obaw o perspektywy drugiej pod względem wielkości gospodarki świata. Drugim czynnikiem, który zdawał się skłaniać Fed do cierpliwości, była aprecjacja dolara, uderzająca w konkurencyjność amerykańskich spółek w czasie, gdy poprawa ich wyników wyraźnie wyhamowała.
Dziś sytuacja jest pod wieloma względami podobna. Od początku roku na rynkach finansowych utrzymuje się awersja do ryzyka, wiązana głównie ze spowolnieniem gospodarczym w Chinach. Amerykański indeks S&P 500 stracił w styczniu już 7 proc., co jest najgorszym początkiem roku w historii Wall Street. Te zawirowania naturalnie sprzyjają aprecjacji dolara, postrzeganego przez inwestorów jako bezpieczna przystań. Względem koszyka walut partnerów handlowych USA dolar od początku roku zyskał 2 proc., a w horyzoncie trzech miesięcy około 5 proc. Tę tendencję wzmacniać mogą oczekiwania inwestorów, że inne główne banki centralne – EBC i Bank Japonii – w najbliższym czasie poluzują jeszcze politykę pieniężną. Pierwsza z tych instytucji dość wyraźnie zasygnalizowała to w zeszłym tygodniu.
W ocenie Ellen Zentner, głównej ekonomistki banku Morgan Stanley ds. USA, negatywny wpływ tych zawirowań na rynkach na amerykańską gospodarkę odpowiada czterem podwyżkom stóp procentowych. W tym sensie, jak zauważyła, rynek wyręczył Fed w zaostrzaniu polityki pieniężnej.