Pierwszy piątek czerwca na warszawskim parkiecie potwierdził statystyczną przypadłość rynków akcji, zgodnie z którą to właśnie ostatnia sesja tygodnia najczęściej przynosi zwyżki. Główne indeksy WIG i WIG20 zyskały po ponad 1 proc. i częściowo zatarły słabe wrażenie z poprzednich dni. Bilans całego tygodnia jest jednak mizerny. Indeksy zamknęły tydzień niżej niż w poprzedni piątek, a w tzw. międzyczasie wyznaczyły nowe minima trwającego od marca trendu. Co nas może czekać w najbliższym czasie?
Z technicznego punktu widzenia stroną dominującą na warszawskim rynku akcji pozostają niedźwiedzie. WIG20 zaliczył w ostatnią środę najsłabszą sesję od 18 stycznia – spadł o 2,7 proc. i przebił wsparcie 1800 pkt. Minimum tygodnia wyniosło 1748 pkt, co jest najniższym pułapem od 11 lutego. Nowe dno to sygnał kontynuacji trwającego od końca marca trendu spadkowego. Do zmiany układu sił na rynku blue chips potrzebny jest nie tylko powrót nad 1800 pkt, ale i pokonanie oporu 1850 pkt.
O ile do słabości dużych spółek zdążyliśmy się już przyzwyczaić, o tyle niepokojąco zaczęła ostatnio wyglądać sytuacja maluchów. W ostatnią środę sWIG80 spadł o 2,4 proc. i za jednym zamachem przebił dwa ważne wsparcia: 13 600 i 13 400 pkt. Pod koniec tygodnia notowaniom udało się wrócić do 13 450 pkt, co daje nadzieję, że ostatnie tąpnięcie to wciąż tylko korekta w trendzie wzrostowym.
A co o czerwcowych perspektywach mówią historyczne statystyki? Niestety, nic dobrego. Średnio WIG spada w szóstym miesiącu roku o 2 proc. Nawet bez uwzględniania wartości skrajnych (-35 proc. w 1994 r. i +15,3 proc. w 1996 r.) średnia wciąż wynosi -1,3 proc. Co więcej, na 25 ostatnich lat w 13 przypadkach WIG kończył czerwiec pod kreską, a w 12 był na plusie. Jeśli już spadał, to średnio o 8,7 proc., a jeśli rósł, to o 5,3 proc. Pewnym pocieszeniem może być fakt, że ostatnie trzy lata czerwiec kończył się dla indeksu szerokiego rynku spadkiem, a seria czterech spadkowych lat z rzędu zdarzyła się tylko raz (1991–1994). Statystycznie więc istnieją szanse na przerwanie złej passy.
W ogólnym ujęciu historia i technika są jednak po stronie niedźwiedzi. Jeśli dodamy do tego ryzyko lokalne w postaci pomysłu rządu, by znacjonalizować pozostałości po OFE, to perspektywy na czerwiec są kiepskie. Roland Paszkiewicz, szef działu analiz CDM Pekao, przekonywał w piątkowym programie „Prosto z parkietu", że paradoksalnie ciążące nam ryzyka mogą być w krótkim terminie szansą na szybki zysk. Niewykluczone więc, że to kontrariańskie podejście będzie lepszą strategią na ten miesiąc niż gra z trendem.