Z reguły informacja o skupie akcji własnych jest pozytywnie odbierana przez rynek. Można ją potraktować jako sygnał od zarządu, że spółka jest niedowartościowana. – Skup akcji własnych świadczy o tym, że spółka ma dobre zdanie o swojej sytuacji płynnościowej, ale jednocześnie ostrożna w wypłacaniu dywidend. Prawdopodobnie nie jest pewna, czy udałoby jej się utrzymać wysoką dywidendę i nie chce jej w przyszłości obniżać. Skup akcji własnych nie jest tak zobowiązujący jak dywidenda. Jednocześnie jest to znak, że spółka uważa, że jej akcje są tanie. Agresywny skup akcji własnych przeprowadzony w okresie, w którym akcje są tanie, może przynieść akcjonariuszom więcej niż dywidenda – uważa Adam Łukojć, zarządzający TFI Allianz.
Obecnie aż kilkanaście spółek przeprowadza skup akcji własnych. Wśród nich są m.in. Boryszew, Energoaparatura, Ergis, Libet, Monnari, Muza, Neuca, Pfleiderer Group czy Unibep. Kilka innych, jak AAT Holding, EsotiQ czy Prochem, ma takie plany i wkrótce dołączy do tej grupy. Z kolei w Agorze, Herkulesie, PTWP czy Soho Development buy backi niedawno się zakończyły.
Spółki skupują akcje
Skup jest realizowany na dwa sposoby. Jednym z nich jest ogłoszenie wezwania przez spółkę skierowanego do akcjonariuszy. Wówczas jest on prowadzony po z góry określonej cenie, a zapisy trwają z reguły nie więcej niż kilka tygodni. Taką formę wybrał zarząd Pfleiderera, oferując posiadaczom akcji w ramach ogłoszonego w styczniu skupu 37,50 zł za walor, co oznaczało niewielką premię względem ceny rynkowej. Producent płyt drewnopochodnych tak uzasadnił ten ruch: – Po pierwsze, chodzi o zapewnienie akcjonariuszom spółki środków pieniężnych, co ma znaczenie, biorąc pod uwagę obecną sytuację rynkową, która charakteryzuje się ograniczonym napływem środków do inwestorów instytucjonalnych, a tym samym ograniczoną płynnością na GPW. Poza tym w związku z relatywnie niską płynnością akcji spółki, skup walorów może pozwolić akcjonariuszom odzyskać zainwestowany kapitał. Drugim powodem jest obecna cena akcji spółki, która kształtuje się na bardzo atrakcyjnych poziomach, poniżej wartości godziwej – wyjaśniła spółka. Co ciekawe, spółka dzieli się też zyskiem z akcjonariuszami, wypłacając regularną dywidendę.
Nieco inny cel przyświeca AAT Holding. Ogłoszony przed paroma dniami buy back to efekt porozumienia zarządu spółki z jej akcjonariuszem Lock Syndication w sprawie wycofania firmy z obrotu na warszawskiej giełdzie. Akcjonariusz posiada 5,6 mln walorów, stanowiących 70 proc. kapitału zakładowego. Skup po cenie mieszczącej się w przedziale 22–23 zł za sztukę ma mu pozwolić na zebranie z rynku pozostałych 30 proc. udziałów.
Częściej jednak skup akcji przybiera formę skupowania papierów bezpośrednio z rynku. Taka operacja z reguły jest mocno rozciągnięta w czasie i może trwać miesiącami lub latami. Jeden z większych takich programów wystartował w styczniu w Monnari. Spółka chce skupić do 20 proc. kapitału w ciągu pięciu lat, przeznaczając na to prawie 20 mln zł. Przy założeniu, że cena akcji nie będzie wyższa niż 22 zł. W trakcie piątkowej sesji za papiery odzieżowej spółki płacono na rynku około 9,70 zł. Plany firmy mają związek z zapowiedziami przejęć w branży. Kupowane walory mogą zostać przeznaczone na zapłatę za udziały nabywanych firm. Akcjonariusze mogą potraktować skup jako formę wypłaty zysku. Spółka bowiem w 2017 r. zrezygnowała z wypłaty dywidendy.