Europejski Bank Centralny zdecydował na posiedzeniu w Rydze, że program skupu aktywów (QE) będzie trwał do końca grudnia. We wrześniu jego wartość ma zostać zmniejszona z 30 mld euro miesięcznie do 15 mld euro miesięcznie. Stopy procentowe mają pozostać na obecnym ultraniskim poziomie najprawdopodobniej do połowy 2019 r. Wkrótce po tym komunikacie kurs wspólnej europejskiej waluty osłabł o ponad 1 centa do dolara, do poziomu 1,1725 USD za 1 euro. Decyzja o podaniu daty zakończenia QE była zaskoczeniem, gdyż wielu ekonomistów spodziewało się, że EBC ogłosi ją dopiero w lipcu.
– To prawdziwie salomonowy kompromis między „jastrzębiami" a „gołębiami". „Jastrzębie" mają wreszcie oficjalną datę zakończenia QE. „Gołębie" wciąż mają otwartą furtkę, by zrobić więcej, jeśli będzie taka potrzeba – stwierdził Carsten Brzeski, ekonomista z ING.
Obcięta prognoza
Mario Draghi, prezes EBC, zapewnił na czwartkowej konferencji prasowej, że w razie potrzeby bank centralny może „dostosować" instrumenty polityki pieniężnej tak, by zrealizować cel inflacyjny. Dał więc do zrozumienia, że EBC znów może sięgnąć po monetarną stymulację, jeśli będzie wymagała tego sytuacja. Wzrost gospodarczy w strefie euro ocenił jako solidny i szeroki, ale wskazał, że stał się on bardziej umiarkowany na początku roku z powodu tymczasowych czynników, takich jak osłabienie handlu z resztą świata.
EBC niespodziewanie obciął swoją prognozę wzrostu gospodarczego dla strefy euro na ten rok z 2,4 proc. do 2,1 proc. Głównym zagrożeniem ma być protekcjonizm. Prognoza inflacji na ten rok została natomiast podniesiona z 1,4 proc. do 1,7 proc. Draghi podkreślił, że stało się tak głównie z powodu wzrostu cen ropy naftowej.