Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie

We wtorek krajowy rynek akcji znalazł się w całkiem nowej sytuacji. Wydaje się, że argumenty fundamentalne odeszły na drugi plan, który ponownie został przysłonięty ryzykiem zaognienia konfliktu za naszą wschodnią granicą.

Publikacja: 19.11.2024 17:04

Krajowe akcje u progu bessy. Strach o zaostrzenie wojny na Wschodzie

Foto: Adobestock

Argumenty o niskich wycenach i mocnych perspektywach polskich akcji szybko wypadły ekspertom z rąk. Na rynku znów rządzą emocje i często zdarza się, że takie momenty jak dziś stają się długoterminową okazją. I oby tak było i tym razem.

Złoty dość spokojny

Wygląda na to, że rok 2024 może być zarówno czasem rekordu indeksu szerokiego rynku, jak i wejścia polskiej giełdy w bessę. Wraz z wygraną Donalda Trumpa oczekiwano raczej przybliżenia końca czy też zamrożenia wojny między Rosją a Ukrainą, tymczasem we wtorek – po decyzji prezydenta Władimira Putina o aktualizacji doktryny jądrowej – to ryzyko na nowo dało o sobie znać i utopiło polską giełdę – tak wtorkowe zachowanie rynku tłumaczyła większość analityków czy zarządzających funduszami. Byli jednak i tacy, którzy bezradnie rozkładali ręce. „Wiem tylko tyle, że się wali” – usłyszeliśmy od jednego z zarządzających funduszami. Bo jak to często bywa, rynek po prostu w wiadomościach ze Wschodu znalazł pretekst do spadków.

Czytaj więcej

Rosja wraca do próby szantażu nuklearnego

Krajowa giełda była wyjątkowo słaba, ale nerwowe reakcje pojawiły się na całym świecie. Od rana zniżkowały kontrakty na amerykańskie indeksy, a im bliżej było otwarcia handlu za oceanem, tym spadki były głębsze. Doszło też oczywiście do osłabienia złotego i euro oraz umocnienia dolara. Kurs USD/PLN rósł o 0,4 proc., do 4,089 zł. Nawet jednak dzienne maksimum USD (do czasu zamknięcia tego wydania) nie wykraczało poza zakres lokalnego, listopadowego szczytu.

WIG20 już po dwóch godzinach handlu tracił 3,5 proc., sięgając 2110 pkt. Oznaczało to, że indeks dużych spółek znalazł się około 19 proc. poniżej majowego szczytu, czyli u progu umownej granicy bessy. Indeks zszedł do poziomów z końca października 2023 r., docierając do 61,8-proc. zniesienia rozpoczętej przed rokiem wzrostowej fali. Indeks WIG na półmetku sesji sięgnął zaś 76 751 pkt, czyli o 14,4 proc. poniżej historycznego szczytu i blisko 2 proc. niżej od zamknięcia 2023 r. Później jednak nie było lepiej. Po kilku godzinach względnej stabilizacji rynek dalej szukał dna, a na dwie godziny przed końcem handlu indeks dużych spółek zameldował się na 2080 pkt, czyli dokładnie 20 proc. poniżej tegorocznych szczytów. WIG zaś powędrował poniżej 76 tys. pkt. Dla krajowego rynku była to w tym momencie najgorsza sesja od wybuchu wojny w Ukrainie.

Czytaj więcej

Czerwień zalewa GPW. WIG20 nie może znaleźć dna

„Strata WIG20 jest największa od rozpoczęcia wojny na Ukrainie 2022 r. Powodem wyprzedaży polskich spółek są obawy związane z użyciem broni nuklearnej przez Putina” – pisał w trakcie sesji na portalu X Michał Stajniak z XTB. Jak wskazywał, złoty pozostaje „bardzo stabilny”. „W lutym 2022 r., kiedy doszło do faktycznej eskalacji, para USD/PLN wzrosła z 3,95 do 4,60 w ciągu kilku sesji” – przypominał analityk XTB.

Na czerwono świeciły wszystkie duże spółki. Skapitulowały oczywiście banki, czyli główny faworyt zarządzających czy analityków na ten rok. Dwa największe – PKO BP i Pekao – na półmetku sesji osuwały się nawet po 6 proc. Podobnie zniżkował sektorowy indeks banków, który dna doszukał się dopiero na poziomie 11 403 pkt, czyli poniżej dołków z sierpnia, w apogeum tegorocznych oczekiwań co do cięć stóp procentowych w USA. Przecena banków może wskazywać na wzrost oczekiwań odnośnie do szybszych cięć stóp procentowych w Polsce.

– WIG20 kontynuuje spadki po pokonaniu w miniony piątek krótkoterminowej linii wsparcia, łączącej lokalne minima z ostatnich tygodni – tłumaczył Przemysław Smoliński, analityk techniczny, BM PKO BP. – Zarazem indeks pozostaje również poniżej przełamanego dolnego ograniczenia długoterminowego kanału wzrostowego. Tym samym na warszawskim parkiecie mamy do czynienia z kontynuacją średnioterminowej korekty trendu wzrostowego rozpoczętego jeszcze w 2022 r. – przypominał Smoliński. Jego zdaniem obecnie brak jest sygnałów jej zakończenia i na kolejnych sesjach należy liczyć się z kontynuacją spadków, w pesymistycznym scenariuszu wydarzeń w okolice, a nawet poniżej 2000 pkt.

– Nie wygląda to na razie zbyt optymistycznie. Na indeksie WIG20 jest przełamywane właśnie ważne wsparcie: 2118–2132 pkt, czyli tzw. węzeł DiNapolego (utworzony na bazie dwóch kluczowych zniesień wewnętrznych: 38,2 proc. i 61,8 proc.). Jeśli popyt szybko nie zareaguje i piątkowe zamknięcie również wypadnie poniżej tej strefy, to wzrośnie po prostu prawdopodobieństwo kontynuacji ruchu spadkowego – nawet z opcją testu zniesienia 50 proc. (poziom 1969 pkt) – analizował Paweł Danielewicz z BM Santandera. – Na obecnym etapie wydarzeń dopiero powrót indeksu ponad klaster 2211–2222 pkt (jeszcze nie tak dawno ważne wsparcie, a teraz najbliższy opór) byłby pozytywnym wskazaniem, odzwierciedlającym większą aktywność strony popytowej (której na razie ewidentnie brakuje) – przyznał Danielewicz.

„Trump trade” nawet do połowy grudnia

Napięcia geopolityczne nieraz wywołują gwałtowne reakcje rynków, ale z czasem inwestorzy się z nimi oswajają. Tak było w tym roku np. z walkami na Bliskim Wschodzie. A teraz?

– Nasza ostrożność względem rynku polskiego w ostatnich miesiącach się utrzymuje lub przybiera na sile. O ile preteksty geopolityczne okazują się często okazją do kupna, dziś niekoniecznie tak będzie – przyznał Kamil Cisowski, dyrektor doradztwa inwestycyjnego w DI Xelion. – Sesje poniedziałkowa i piątkowa również napawają nas niepokojem, ewidentne jest, że największe negatywne kontrybucje do indeksów wnoszą najaktywniej handlowane spółki, co przynajmniej w krótkim terminie rodzi dalsze ryzyko. Spodziewamy się, że punkt zwrotny może nastąpić dopiero w okolicy połowy grudnia, wraz z wyczerpaniem się pierwszej fali „Trump trade” – przewidywał Cisowski.

Czytaj więcej

Popyt na warszawskiej giełdzie po raz kolejny nie zdołał się przebić

Otwarcie sesji za oceanem również przebiegało w otoczeniu koloru czerwonego, ale zniżki były w porównaniu z Europą skromne. Indeks S&P 500 osuwał się ledwie o 0,5 proc., a Nasdaq o 0,2 proc. Oba zachowują grubo ponad 20-proc. wzrosty od początku roku.

Amerykański rynek obligacji również nie wykazywał większej zmienność. Oprocentowanie tamtejszych papierów dziesięcioletnich zniżkowało o 4 pkt baz., do 4,37 proc., pozostając w okolicach najwyższych od pięciu miesięcy poziomów.

Analizy rynkowe
Trump 2.0, czyli nie graj przeciwko Ameryce
Materiał Promocyjny
Pieniądze od banku za wyrobienie karty kredytowej
Analizy rynkowe
W 2024 r. spółki mają pod górkę. Które osiągną cele?
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Interpretowanie wyniku wyborów w USA
Analizy rynkowe
Co wygrana Trumpa oznacza dla poszczególnych branż?
Analizy rynkowe
Wynikowi prymusi błysnęli na giełdzie
Analizy rynkowe
Raporty wynikowe za III kwartał pod lupą. Kto zaskoczył rynek?