Argumenty o niskich wycenach i mocnych perspektywach polskich akcji szybko wypadły ekspertom z rąk. Na rynku znów rządzą emocje i często zdarza się, że takie momenty jak dziś stają się długoterminową okazją. I oby tak było i tym razem.
Złoty dość spokojny
Wygląda na to, że rok 2024 może być zarówno czasem rekordu indeksu szerokiego rynku, jak i wejścia polskiej giełdy w bessę. Wraz z wygraną Donalda Trumpa oczekiwano raczej przybliżenia końca czy też zamrożenia wojny między Rosją a Ukrainą, tymczasem we wtorek – po decyzji prezydenta Władimira Putina o aktualizacji doktryny jądrowej – to ryzyko na nowo dało o sobie znać i utopiło polską giełdę – tak wtorkowe zachowanie rynku tłumaczyła większość analityków czy zarządzających funduszami. Byli jednak i tacy, którzy bezradnie rozkładali ręce. „Wiem tylko tyle, że się wali” – usłyszeliśmy od jednego z zarządzających funduszami. Bo jak to często bywa, rynek po prostu w wiadomościach ze Wschodu znalazł pretekst do spadków.
Czytaj więcej
Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił we wtorek zmiany w doktrynie nuklearnej swojego kraju, co wywołało ostrą wyprzedaż na warszawskiej giełdzie i dosyć umiarkowane spadki na innych europejskich rynkach akcji.
Krajowa giełda była wyjątkowo słaba, ale nerwowe reakcje pojawiły się na całym świecie. Od rana zniżkowały kontrakty na amerykańskie indeksy, a im bliżej było otwarcia handlu za oceanem, tym spadki były głębsze. Doszło też oczywiście do osłabienia złotego i euro oraz umocnienia dolara. Kurs USD/PLN rósł o 0,4 proc., do 4,089 zł. Nawet jednak dzienne maksimum USD (do czasu zamknięcia tego wydania) nie wykraczało poza zakres lokalnego, listopadowego szczytu.
WIG20 już po dwóch godzinach handlu tracił 3,5 proc., sięgając 2110 pkt. Oznaczało to, że indeks dużych spółek znalazł się około 19 proc. poniżej majowego szczytu, czyli u progu umownej granicy bessy. Indeks zszedł do poziomów z końca października 2023 r., docierając do 61,8-proc. zniesienia rozpoczętej przed rokiem wzrostowej fali. Indeks WIG na półmetku sesji sięgnął zaś 76 751 pkt, czyli o 14,4 proc. poniżej historycznego szczytu i blisko 2 proc. niżej od zamknięcia 2023 r. Później jednak nie było lepiej. Po kilku godzinach względnej stabilizacji rynek dalej szukał dna, a na dwie godziny przed końcem handlu indeks dużych spółek zameldował się na 2080 pkt, czyli dokładnie 20 proc. poniżej tegorocznych szczytów. WIG zaś powędrował poniżej 76 tys. pkt. Dla krajowego rynku była to w tym momencie najgorsza sesja od wybuchu wojny w Ukrainie.