Co w nowej doktrynie wystraszyło inwestorów? Dotychczas wskazywała ona, że Rosja może użyć broni nuklearnej, gdy pojawi się zagrożenie dla istnienia państwa rosyjskiego. Teraz powodem do sięgnięcia po bombę atomową ma być „krytyczne zagrożenie” dla suwerenności oraz integralności terytorialnej Rosji (a także sprzymierzonej z nią Białorusi). Zmieniona doktryna wskazuje również, że jeśli państwo niedysponujące bronią nuklearną uderzy w Rosję we współpracy z mocarstwem nuklearnym, będzie to uznawane za uderzenie dokonane przez nich wspólnie. Do dokonania odwetowego uderzenia jądrowego teoretycznie może więc Rosję skłonić atak na nią z użyciem pocisków rakietowych z ładunkami konwencjonalnymi, dronów lub samolotów.

Zmiany w rosyjskiej doktrynie nuklearnej są powszechnie postrzegane jako odpowiedź na to, że władze USA pozwoliły Ukrainie na użycie dostarczonych przez siebie rakiet ATACMS na terenie obwodu kurskiego, w którym toczą się walki pomiędzy siłami ukraińskimi i rosyjskimi. We wtorek rosyjskie ministerstwo obrony twierdziło, że za pomocą tych rakiet został zaatakowany skład amunicji w sąsiednim obwodzie briańskim. Doniesienia nie zostały jednak niezależnie potwierdzone. – Użycie przez Ukrainę zachodnich pocisków nienuklearnych przeciwko Rosji może według nowej doktryny sprowokować nuklearną odpowiedź – stwierdził Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta Rosji.

Od początku wojny w Ukrainie Kreml już wielokrotnie straszył użyciem broni jądrowej. Sugerował, że może tak odpowiedzieć na ukraińskie ataki na most Krymski, Krym i w samej Rosji. Ukraińskie pociski i drony wielokrotnie uderzały już jednak w cele w głębi Rosji. Trafiały m.in. w lotniska pod Murmańskiem i za Wołgą, bazę Floty Kaspijskiej czy nawet w sam Kreml. Nigdy nie wywołało to zmasowanego odwetu Rosji, która wciąż jest daleka od zrealizowania głównych celów „specjalnej operacji wojskowej”.