Daniel Kostecki, CMC Markets: Gorący kapitał zasila GPW, ale...

W skrajnie optymistycznym scenariuszu WIG20 mógłby dojść do 3200 pkt. W długim terminie nie będzie jednak hossy w Europie bez hossy w Stanach Zjednoczonych – mówi Daniel Kostecki, analityk CMC Markets.

Publikacja: 19.03.2025 17:45

Daniel Kostecki, analityk CMC Markets

Daniel Kostecki, analityk CMC Markets

Foto: parkiet.tv

Kiedy rozmawialiśmy w styczniu, a WIG20 był w okolicach 2600 pkt, mówiłeś, że jest za wcześnie, by mówić o przełomie na GPW. Dzisiaj, kiedy nasz flagowy indeks jest blisko 2800 pkt, możesz już powiedzieć, że ten przełom nastąpił? Porzuciłeś niedźwiedzie nastawienie?

Przejście WIG20 przez poziom 2570 pkt było kluczowe, bo negowało scenariusz, który zakładał, że wzrosty są tylko elementem korekty w trendzie spadkowym. Przeszliśmy tym samym do impulsu wzrostowego. Według mnie wciąż jednak wątpliwe są źródła tego impulsu. Skala i dynamika ruchów wraz z informacjami, jakie do nas napływają, powodują, że tak naprawdę stajemy się drugim wyborem rynku, który nie wie, co ma zrobić z wolnymi pieniędzmi.

Z jednej strony mieliśmy od grudnia mocne przepływy w kierunku europejskich spółek energetycznych, jak również rosyjskich. Też widzieliśmy mocne przepływy w stronę rubla. My niejako dostaliśmy rykoszetem, zwłaszcza Orlen. Teraz dostaliśmy drugim rykoszetem, bo inwestorom zbrzydł rynek amerykański. Dane Bank of America wskazują, że mieliśmy mocną rotację kapitału do Europy, zwłaszcza w kierunku akcji banków, które również u nas ostatnio świetnie sobie radzą. Jest to bardzo nieoczywista sytuacja, bo zazwyczaj przy mocnych spadkach na Wall Street mamy również mocne spadki u nas. Teraz my nie tylko nie spadamy, ale mocno rośniemy. Moim zdaniem nie oznacza to jednak, że kapitał dostrzegł coś wyjątkowego w naszym kraju. Ten kapitał musiał po prostu gdzieś trafić.

Można powiedzieć, że nieważny jest powód, a ważne jest to, że imponujemy siłą...

Tak, ale może jednak niepokoić to, że mamy do czynienia z gorącym kapitałem. ETF na rynek polski, do którego mają dostęp Amerykanie, zrobił tak dynamiczny ruch w ostatnich tygodniach, jakiego nigdy wcześniej nie robił. Ci, co są po właściwej stronie rynku, oczywiście się cieszą, ale mam wrażenie, że nie do końca wiedzą, dlaczego jest tak dobrze. Nie wydarzyło się bowiem nic przełomowego.

Nasz rynek też jest relatywnie płytki. Kiedy więc inwestorzy amerykańscy stwierdzili, że kupują polskie akcje, łatwiej było podbić wyceny. Moja obawa jest związana głównie z tym, że nie jest to trwały kapitał. Jak zmieni się punkt widzenia, to wajcha zostanie przestawiona w drugą stronę i tak samo szybko jak urosło, tak samo szybko będzie później spadać. Skala i dynamika obecnego ruchu zdecydowanie nie jest normalna, a to sugeruje, że jest to kapitał czysto spekulacyjny.

Ale przecież argumenty fundamentalne nasz rynek nadal ma. Wyceny nie są wciąż wygórowane, mamy atrakcyjne dywidendy, mocny sektor bankowy i przede wszystkim jest perspektywa zawieszenia i zakończenia wojny w Ukrainie?

Moim zdaniem nasz rynek przede wszystkim rozgrywa zniesienie sankcji na Rosję, ale też ciężko powiedzieć, czy to faktycznie się wydarzy. Uważam, że samo zniesienie ryzyka tego, że rakiety przestaną zabijać ludzi, to tylko jeden z elementów układanki. Drugi to biznes i wydaje mi się, że duża część rynku ustawiła się właśnie pod biznes. Rynek wycenia m.in. to, że przejdziemy do rosyjskiego gazu. Analitycy jednego z amerykańskich banków liczą, że przesył zacznie się już w drugiej połowie tego roku. Siłą rzeczy to poprawi bilans handlowy w Polsce, ceny będą wolniej rosły, a Orlen, jeśli zdecyduje się korzystać z tego gazu, będzie też miał wyższą marżę i tym samym zyski. Czy tak się stanie, dowiemy się w lipcu, kiedy będą podejmowane kolejne decyzje w sprawie sankcji.

Wracając do fundamentów: wiemy z najnowszych prognoz NBP, że najlepsze dla polskiej gospodarki ma się skończyć w III/IV kwartale, kiedy osiągniemy rekordowe tempo wzrostu gospodarki, licząc rok do roku. Później już będziemy systematycznie schodzić w kierunku 2-proc. wzrostu PKB. Rynek też powinien dyskontować tę przyszłość.

Czy to też nie jest szukanie dziury w całym? Z trendem się nie dyskutuje, a ten przecież jest wzrostowy.

To tak, jak w Stanach Zjednoczonych. Trend wzrostowy jest mocny, ale do czasu. W tym przypadku mamy też inne czynniki niepewności, jak chociażby amerykańskie cła. Do 2 kwietnia nikt nie wie, jaka będzie ich skala i jak bardzo Europa, która wprowadzając pakiety stymulacyjne, zrobiła ruch wyprzedzający, sobie z tym poradzi.

To, że Europa się obudziła po działaniach Trumpa, jest oczywiście dla nas korzystne. Tak samo jak wspomniane przez ciebie wyceny naszych spółek, które nie są wciąż zbyt wygórowane. W skrajnie optymistycznym scenariuszu WIG20 mógłby osiągnąć nawet 3200 pkt. Trzeba też jednak pamiętać, że takie eldorado wiecznie trwać nie będzie.

W długim terminie nie będzie tak, że Stany Zjednoczone spadają, a Europa rośnie. Obecnie jesteśmy w absolutnie wyjątkowym momencie. Ten moment kiedyś się jednak skończy. Hossa w Stanach Zjednoczonych musi być podtrzymana po to, aby hossa poza Stanami Zjednoczonymi również miała miejsce. Na ten moment okresem, w którym rynek powie „sprawdzam” i będzie wiadomo, czy faktycznie mamy do czynienia z gorącym kapitałem, który może równie szybko nas opuścić, to będzie czas mniej więcej od 10 kwietnia do końca kwietnia. Wtedy powinniśmy wiedzieć, na czym tak naprawdę stoimy.

Dlaczego akurat ten wspomniany przez ciebie okres ma być tak istotny dla naszego rynku?

Wtedy w Stanach Zjednoczonych będą bardzo duże płatności podatkowe. Szacuje się, że z tego tytułu trzeba będzie wysupłać 400 mld USD. Również więc inwestorzy będą musieli coś sprzedać, by faktycznie móc uiścić te należności. Jeśli więc któryś z rynków był zasilany kapitałem, który ma wrócić do USA, to ten rynek oberwie najmocniej. Wtedy więc tak naprawdę zobaczymy, na ile nasz rynek jest silny wewnętrznie, a na ile mieliśmy do czynienia z gorącym kapitałem.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander Bank: Banki są atrakcyjne, kursy ich akcji mogą być jeszcze wyżej
Inwestycje
Akcje z Hongkongu mocno błyszczą na tle innych rynków azjatyckich
Inwestycje
Uderzenia przeciwko Hutim lekko podwyższyły cenę ropy, która była wcześniej pod presją
Inwestycje
Tomasz Gessner, Tavex: Kontrola w Fort Knox może windować złoto
Inwestycje
Mocny start surowców w 2025 r.
Inwestycje
Od wyzysku do balansu