W tym roku Polska może być najszybciej rozwijającą się gospodarką Unii Europejskiej, pomijając Maltę. Do takiego wniosku prowadzi zestawienie przewidywań Komisji Europejskiej z lutego br. z najnowszymi prognozami uczestników konkursu „Parkietu" na najlepszego analityka makroekonomicznego roku.
Zakładając, że w I kwartale br. PKB Polski powiększył się o 4,4 proc., jak przeciętnie szacują ekonomiści, średnie tempo wzrostu tego wskaźnika w 2019 r. wyniesie 4,2 proc. W porównaniu z ub.r., gdy Polska gospodarka powiększyła się o 5,1 proc., będzie to oznaczało spowolnienie wzrostu, ale wyraźnie łagodniejsze, niż można się było obawiać jeszcze kilka miesięcy temu. Na przełomie grudnia i stycznia, gdy poprzednio zbieraliśmy prognozy od uczestników konkursu, przeciętnie oczekiwali oni, że średnie tempo wzrostu PKB w 2019 r. będzie wynosiło 3,8 proc.
Od tego czasu jeśli prognozy dla większości pozostałych gospodarek UE były rewidowane, to raczej w dół. W lutym Komisja Europejska obniżyła prognozę wzrostu PKB strefy euro z 1,9 do 1,3 proc., co zresztą przełożyło się negatywnie także na prognozę dla Polski, która została ścięta z 3,7 do 3,5 proc. Dziś perspektywy gospodarki Eurolandu, szczególnie zaś Niemiec, są nawet gorsze. Skąd więc przypływ optymizmu w odniesieniu do Polski?
Zadziwiająca odporność
„Po pierwsze, polskie przetwórstwo przemysłowe wykazuje się znaczącą odpornością na spowolnienie za granicą, co będzie czynnikiem stabilizującym koniunkturę w polskim przemyśle w najbliższych miesiącach. Po drugie, dane miesięczne dotyczące produkcji przemysłowej, budowlano-montażowej i sprzedaży detalicznej sygnalizują, że dynamika PKB w I kwartale br. okaże się wyższa od naszych wcześniejszych oczekiwań, co automatycznie podnosi ścieżkę wzrostu w całym 2019 r." – napisali w poniedziałkowym raporcie ekonomiści Credit Agricole Bank Polska, uzasadniając rewizję swoich oczekiwań co do tempa rozwoju polskiej gospodarki. Według nich wyniesie ono w tym roku 4,3 proc., a nie 3,7 proc., a w 2020 r. 3,8 proc., zamiast 3,5 proc. „Dodatkowo, ostatnie wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego sygnalizują, że tzw. piątka PiS będzie w większym stopniu – niż wcześniej zakładaliśmy – finansowana poprzez wzrost zadłużenia sektora finansów publicznych. Taki sposób finansowania będzie czynnikiem jeszcze bardziej dynamizującym wzrost gospodarczy w najbliższych kwartałach" – dodali.
Z tym że tzw. piątka PiS, czyli pakiet przedwyborczych obietnic rządu, obejmujący m.in. rozszerzenie programu 500+ na każde dziecko oraz wypłatę emerytom trzynastek, pobudzi gospodarkę, nawet jeśli ten efekt zostanie osłabiony przez podwyżkę podatków lub redukcję innych wydatków publicznych, zgadza się zdecydowana większość ekonomistów. Tak można interpretować zmiany prognozowanego tempa wzrostu wydatków konsumpcyjnych.