Waldemar Wasiluk, wiceprezes Victoria Dom: Publiczna oferta obligacji w styczniu

Przyszły rok w mieszkaniówce zapowiada się podobnie do tego. Wiele zależy od tego, czy będzie nowy program dopłat do kredytów i czy dojdzie do obniżek stóp procentowych – mówi Waldemar Wasiluk, wiceprezes spółki Victoria Dom.

Publikacja: 13.12.2024 18:54

Gościem programu Adama Roguskiego był Waldemar Wasiluk, wiceprezes spółki Victoria Dom. Fot. mat. pr

Gościem programu Adama Roguskiego był Waldemar Wasiluk, wiceprezes spółki Victoria Dom. Fot. mat. prasowe

Foto: parkiet.com

Przed chwilą zakończyła się bezprospektowa oferta obligacji o wartości 83 mln zł, a w listopadzie KNF zatwierdziła prospekt pozwalający na zaoferowanie papierów dłużnych o bardzo dużej jak na branżę wartości 400 mln zł. Dokument zatwierdzony w 2023 r. pozwalał na emisje o wartości 200 mln zł i zrealizowaliście trzy transze: 100 mln zł w grudniu ub.r. i dwie po 50 mln zł wiosną i latem tego roku. Jaki jest przewidywany harmonogram działań, jeśli chodzi o ten nowy dokument – pamiętając, że ważność prospektu to 12 miesięcy?

Tym razem zatwierdzanie prospektu poszło bardzo sprawnie, bo złożyliśmy go w lipcu. Postanowiliśmy jednak nie czekać na prospekt i wyjść z ofertą o wartości 100 mln zł na zasilenie kapitału obrotowego, bieżącą budowę mieszkań i zakup gruntów. Zebraliśmy 84 mln zł w ponad połowie od inwestorów instytucjonalnych, myślę, że gdyby konsorcjum oferujących było większe, spokojnie pozyskalibyśmy więcej inwestorów detalicznych i uplasowali 100 mln zł. Jesteśmy zadowoleni, że mamy swoją pozycję wśród inwestorów dobierających nasze papiery do swoich portfeli. Kontynuujemy tę drogę, pieniądze pozyskiwane od inwestorów i wypracowywane zyski reinwestujemy w zakupy gruntów i wzrost biznesu w Warszawie, Krakowie i Trójmieście.

Jeśli chodzi o nowy prospekt, pierwszą transzę 50 mln zł będziemy chcieli plasować w styczniu. Określając limit na 400 mln zł, chcieliśmy stworzyć sobie możliwości, a czy wykorzystamy całą wartość – zobaczymy. Dalsze kroki będą zależały od potrzeb. W 2025 r. zapada nam niewiele długu, z kolei w 2026 r. sporo, dlatego nie wykluczamy, że będziemy chcieli zaoferować inwestorom nowe obligacje w zamian za zapadające.

Ostatniej wakacyjnej emisji dla detalu o wartości 50 mln zł towarzyszyła 69-proc. redukcja. Inwestorzy cenią wasze papiery, bo marża jest atrakcyjna. Jest jeszcze kwestia oceny perspektyw. W III kwartale sprzedaż mieszkań spadła do poziomu najniższego od III kwartału 2022 r. – kryzysu kredytowego. Wasza sprzedaż w ciągu trzech kwartałów br. skurczyła się o prawie 50 proc., do 862 mieszkań. Jak zapowiada się IV kwartał i przyszły rok w świetle przeciągających się spekulacji o nowym programie dopłat czy deklaracji szefa NBP o późniejszym od oczekiwanego rozpoczęciu obniżek stóp?

Rynek jest dość wymagający, ale trudno oczekiwać inaczej. Wobec 2022 r. warunki co do zasady się nie zmieniły: mamy wysokie stopy procentowe będące wynikiem inwestycyjnej polityki banku centralnego – czy uzasadnionej, trudno mi się do tego odnieść. Ta polityka, przy inflacji, jaką mamy, jest restrykcyjna i powoduje, że koszt kredytu sięga 8 proc. rocznie, co zniechęca do zaciągania. Stąd olbrzymi sukces programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, który moim zdaniem bezzasadnie obwiniany jest za ogromny wzrost cen mieszkań. Wzrost był skutkiem inflacji. Przypomnę, że warunki rynkowe w 2022 r. nie pozwalały deweloperom rekompensować wzrostu kosztów.

Dziś słyszymy, że nowy program odsuwa się w czasie, że będzie w nowej formule. Czekamy na taki program, bo on służy popytowi.

Jako deweloper robimy swoje – wprowadzamy na rynek tyle projektów, by klienci mieli wybór, ale by sprzedaż szła. Nie budujemy na zapas, bo to przedsięwzięcia drogie w utrzymaniu i w finansowaniu. Działamy głównie w Warszawie, gdzie wskaźnik wyprzedaży oferty to cztery kwartały, a więc mamy zrównoważony rynek. Podaż się tu odbudowuje, klienci mają coraz większy wybór.

IV kwartał jest u nas trochę lepszy niż poprzedni, ale warunki się nie zmieniły. Jak na aktualne stopy procentowe rynek jest przyzwoity. 50-proc. spadek rok do roku to coś, z czym się liczyliśmy, biorąc pod uwagę otoczenie i brak nowego programu wsparcia. Myślę, że 2025 r. będzie podobny do 2024 r. Dużo zależy od tego, czy będzie program wsparcia, czy w II połowie zmaterializują się oczekiwania obniżek stóp procentowych, co poprawiłoby zdolność kredytową. W 2026 r. sytuacja powinna się poprawić, jeśli bank centralny dostosuje stopy do inflacji, a ta powinna spadać. Wtedy klienci wrócą na rynek.

Fundamenty w Warszawie, w aglomeracji warszawskiej, są mocne, deficyt sięga kilkuset tysięcy mieszkań. Warszawa będzie przyciągać mieszkańców innych częścu kraju i cudzoziemców.

Jest jednak oczekiwanie spadku cen mieszkań w Polsce…

Czy będzie taniej, jak wieszczą pseudoanalitycy? Deweloperzy dają dziś rabaty, ale to biznes pełen czynników ryzyka związanych z procesem legislacyjnym, z kwestiami rynkowymi i finansowymi – i rentowność biznesu jest pochodną tego ryzyka.

Poza tym pokazywana w sprawozdaniach rentowność wynika częściowo z cen gruntów, a te poszły w ostatnim czasie w górę i generalnie rentowność deweloperów będzie się naturalnie zmniejszać – ze względu na wyczerpujący się zapas kupionych taniej działek.

Cały czas jest presja na koszty – rosną koszty pracy, gruntów, sytuację komplikuje reforma planistyczna. Już teraz terenów w Warszawie do szybkiej zabudowy jest raptem na 60 tys. mkw. PUM. Każde dodatkowe wyrywanie terenu pod mieszkaniówkę jest trudne, jest związane z negocjacjami z władzami dzielnic, społecznościami.

Niemniej myślę, że wszystkie parametry, które decydują o sukcesie biznesu deweloperskiego, będą się materializować w najbliższych kwartałach. W 2022 r. była duża niepewność, jak rynek będzie wyglądać, a rząd dał impuls – nie tylko dla rynku mieszkaniowego, ale także innych gałęzi. Konsumenci sobie dobrze poradzili. Nawet przy wyższych stopach procentowych wszyscy, którzy przez ostatnie dziesięć lat kupowali mieszkania, obserwowali wzrost ich wartości – i dlatego rynek nieruchomości dobrze wypada w dłuższej perspektywie. Dziś jest tak dobry moment na zakup mieszkania jak każdy inny. Jest szeroka oferta na rynku, jest elastyczność deweloperów i te kilka procent obniżki można wynegocjować. Jeśli ktoś przyjdzie do biura sprzedaży i powie, że albo dostanie 20 proc. zniżki, albo wróci za trzy miesiące, to może się zdziwić.

Budownictwo
Grupa Erbud zawalczy o odszkodowanie za niemiecki kontrakt
Budownictwo
Erbud w tarapatach. Pech prześladuje fabrykę drewnianych modułów
Budownictwo
Magazynowy deweloper 7R ma 150 mln zł z zielonych obligacji
Budownictwo
Unibep już w tym roku odbuduje zyski
Budownictwo
Olivia rusza z inwestycją w mieszkania premium na wynajem
Budownictwo
Wiceprezes Inpro: Mamy de facto rynek kupującego