Przed chwilą zakończyła się bezprospektowa oferta obligacji o wartości 83 mln zł, a w listopadzie KNF zatwierdziła prospekt pozwalający na zaoferowanie papierów dłużnych o bardzo dużej jak na branżę wartości 400 mln zł. Dokument zatwierdzony w 2023 r. pozwalał na emisje o wartości 200 mln zł i zrealizowaliście trzy transze: 100 mln zł w grudniu ub.r. i dwie po 50 mln zł wiosną i latem tego roku. Jaki jest przewidywany harmonogram działań, jeśli chodzi o ten nowy dokument – pamiętając, że ważność prospektu to 12 miesięcy?
Tym razem zatwierdzanie prospektu poszło bardzo sprawnie, bo złożyliśmy go w lipcu. Postanowiliśmy jednak nie czekać na prospekt i wyjść z ofertą o wartości 100 mln zł na zasilenie kapitału obrotowego, bieżącą budowę mieszkań i zakup gruntów. Zebraliśmy 84 mln zł w ponad połowie od inwestorów instytucjonalnych, myślę, że gdyby konsorcjum oferujących było większe, spokojnie pozyskalibyśmy więcej inwestorów detalicznych i uplasowali 100 mln zł. Jesteśmy zadowoleni, że mamy swoją pozycję wśród inwestorów dobierających nasze papiery do swoich portfeli. Kontynuujemy tę drogę, pieniądze pozyskiwane od inwestorów i wypracowywane zyski reinwestujemy w zakupy gruntów i wzrost biznesu w Warszawie, Krakowie i Trójmieście.
Jeśli chodzi o nowy prospekt, pierwszą transzę 50 mln zł będziemy chcieli plasować w styczniu. Określając limit na 400 mln zł, chcieliśmy stworzyć sobie możliwości, a czy wykorzystamy całą wartość – zobaczymy. Dalsze kroki będą zależały od potrzeb. W 2025 r. zapada nam niewiele długu, z kolei w 2026 r. sporo, dlatego nie wykluczamy, że będziemy chcieli zaoferować inwestorom nowe obligacje w zamian za zapadające.
Ostatniej wakacyjnej emisji dla detalu o wartości 50 mln zł towarzyszyła 69-proc. redukcja. Inwestorzy cenią wasze papiery, bo marża jest atrakcyjna. Jest jeszcze kwestia oceny perspektyw. W III kwartale sprzedaż mieszkań spadła do poziomu najniższego od III kwartału 2022 r. – kryzysu kredytowego. Wasza sprzedaż w ciągu trzech kwartałów br. skurczyła się o prawie 50 proc., do 862 mieszkań. Jak zapowiada się IV kwartał i przyszły rok w świetle przeciągających się spekulacji o nowym programie dopłat czy deklaracji szefa NBP o późniejszym od oczekiwanego rozpoczęciu obniżek stóp?
Rynek jest dość wymagający, ale trudno oczekiwać inaczej. Wobec 2022 r. warunki co do zasady się nie zmieniły: mamy wysokie stopy procentowe będące wynikiem inwestycyjnej polityki banku centralnego – czy uzasadnionej, trudno mi się do tego odnieść. Ta polityka, przy inflacji, jaką mamy, jest restrykcyjna i powoduje, że koszt kredytu sięga 8 proc. rocznie, co zniechęca do zaciągania. Stąd olbrzymi sukces programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”, który moim zdaniem bezzasadnie obwiniany jest za ogromny wzrost cen mieszkań. Wzrost był skutkiem inflacji. Przypomnę, że warunki rynkowe w 2022 r. nie pozwalały deweloperom rekompensować wzrostu kosztów.
Dziś słyszymy, że nowy program odsuwa się w czasie, że będzie w nowej formule. Czekamy na taki program, bo on służy popytowi.