Ewentualne odbicie zysków banków nie zwiastuje jeszcze hossy w branży

Banki borykają się z poważnymi problemami strukturalnymi skutkującymi słabością przychodów i spadkiem rentowności. Z tego powodu trudno o duże i trwałe wzrosty notowań ich akcji.

Publikacja: 17.08.2020 05:17

Ewentualne odbicie zysków banków nie zwiastuje jeszcze hossy w branży

Foto: Adobestock

W tym roku osiem największych banków notowanych na GPW wypracuje łącznie prawie 6,8 mld zł zysku netto – wynika ze średniej prognoz Bloomberga. To oznaczałoby 45-proc. spadek z w porównaniu z 2019 r. W przyszłym roku według prognoz zysk urośnie o 20 proc., do 8,1 mld zł, ale nawet gdyby to się udało, byłby wyraźnie niższy niż 12,5 mld zł wypracowane w 2019 r.

Wyniki, rentowność i notowania pod presją

Tak duży spadek zysków przy wciąż dużych kapitałach i sporej nadwyżce współczynników ponad wymogi (banki już od lat miały ograniczone możliwości wypłaty dywidend, a w tym roku wcale nie mogą dzielić się zyskiem) oznacza tąpnięcie wskaźnika ROE, co z kolei przekłada się na spadek notowań (więcej na ten temat w ramce poniżej). Gdyby cały sektor zanotował 45-proc. spadek zysku w tym roku, wskaźnik ROE spadłby do 3,4 proc. z 6,7 proc. w 2019 r.

Foto: GG Parkiet

Tąpnięcie zysków to skutek pandemii: presji na przychody (niższy wynik odsetkowy po cięciu stóp procentowych przez RPP) i wzrostu kosztów ryzyka kredytowego (na razie to głównie rezerwy na oczekiwane dopiero straty). Ze średniej prognoz Bloomberga wynika, że w tym roku najmocniej mogą spaść zyski Millennium i mBanku, odpowiednio o ponad 80 proc. i 70 proc., do 88 mln zł i 287 mln zł, czego głównym powodem (poza pandemią) są zwiększające się rezerwy na hipoteki frankowe. Stosunkowo niewiele, bo po około jedną trzecią, spaść mają zyski PKO BP i ING Banku Śląskiego, odpowiednio do 2,59 mld zł i 1,11 mld zł. Nieco poprawić zysk może BNP Paribas, którego wyniki w 2019 r. obciążone były kosztami fuzji. Biorąc pod uwagę oczekiwaną skalę spadku zysków w tym roku i odbicia w przyszłym, najlepiej powinny sobie poradzić ING Bank Śląski i PKO BP, których zyski w 2021 r. mogą być na poziomie odpowiednio 78 proc. i 67 proc. rezultatów z niedotkniętego pandemią 2019 r. W Pekao i Santanderze wskaźnik ten może wynieść około 62 proc. W najgorszej sytuacji jest Alior, który w tym roku może mieć dużą stratę, nawet ponad 500 mln zł (średnia prognoz jeszcze nie zdążyła się dostosować do najnowszych informacji o dużych odpisach).

Wyniki za II kwartał przyniosły nieco więcej optymizmu niż informacje publikowane w maju, gdy pesymizm był znacznie większy i pojawiały się później komentarze, że sektor może mieć nawet wynik w okolicach zera w tym roku. Okazuje się, że wynik odsetkowy nie spada tak mocno, a koszty ryzyka nie rosną tak bardzo, jak mogły wskazywać pierwotne prognozy. – Jedna rzecz jednak się nie zmienia: to wciąż słabe perspektywy wyniku odsetkowego w dłuższym terminie. Stopy procentowe musiałyby pójść w górę, także na świecie, aby móc liczyć na odbudowę wyniku odsetkowego, a na to się nie zanosi. Do tego niezły teraz wynik z opłat i prowizji, wspierany przez większą aktywność brokerów i efekty walutowe, może nie być do utrzymania. Dlatego ostrożny jestem pod względem perspektyw przychodów – mówi Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI. Dodaje, że pod względem kosztów ryzyka wiele wskazuje, że banki wykazały się ostrożnością, zawiązując spore rezerwy na pandemię. – Jednak nikt teraz nie jest w stanie ocenić, jak duże będą straty kredytowe w przyszłości, a to ma bardzo ważne znaczenie dla wyników. Zakładam jednak, że w perspektywie dwóch–trzech lat jest większa szansa, że banki mają teraz zbyt duże rezerwy niż zbyt małe. O ile ten rok jest więc pod względem wyniku spisany na straty i przybędzie sporo rezerw, o tyle w przyszłym mogą być one niższe, co dałoby szansę na poprawę zysków – zaznacza.

Lekki powiew optymizmu to za mało

Choć ostatnio WIG-banki miał parę dobrych sesji, to wciąż jego tegoroczny wynik jest o 31 pkt proc. gorszy niż WIG. – Polskie banki borykają się z kilkoma problemami, które powstały lub stały się bardziej istotne w tym roku: niższe stopy, wyższe koszty ryzyka, przegrywane sprawy o kredyty frankowe, ryzyko konieczności zasilenia BFG. Powody do spadku kursów istniały, i raczej nie należy liczyć, żeby ceny akcji wzrosły tylko dlatego, że są dziś niżej niż kilka miesięcy temu. Na razie wydaje się, że żaden z wymienionych problemów nie zniknął – ale być może dwa kłopoty będą nieco mniejsze, niż sądzono jeszcze niedawno – zwraca uwagę Adam Łukojć, zarządzający w Allianz TFI.

Foto: GG Parkiet

Wskazuje, że koszty ryzyka mogą wzrosnąć we względnie niewielkim stopniu. – Mimo pandemii bezrobocie nie wzrosło szczególnie silnie, a sygnały płynące z banków nie zwiastują poważnych problemów z wypłacalnością klientów. Są też szanse na wzrost stóp procentowych. Inflacja – globalnie, nie tylko w Polsce – zaskakuje; a wyższa inflacja oznacza rosnącą presję na podwyżki stóp. Jednak obecna sytuacja nie jest typowa, i mimo wzrostu inflacji banki centralne mogą nie chcieć podwyższać stóp. Wzrost inflacji sprawia, że część inwestorów już w ostatnich dniach stwierdziła, że banki centralne w końcu nie będą miały wyjścia i podniosą stopy procentowe, co wsparłoby zyski banków – mówi Łukojć.

Zdaniem Bursy banki to jednak nadal strategicznie słaby sektor, o czym świadczy choćby wypychanie z ich bilansów najważniejszego rodzaju aktywów, czyli kredytów (ich miejsce zajmują ostatnio instrumenty dłużne, co wprawdzie przyśpiesza wzrost bilansu, ale bije w rentowność). Czy to dobry moment do inwestowania w banki z GPW? – Skala spadków jest spora, indeks jest o 40 proc. niżej niż na początku roku, a pamiętajmy, że i wtedy nie było drogo. Dlatego pewnie jest szansa na nawet kilkunastoprocentowe odbicie w krótkim terminie. Jednak powodem tej ewentualnej zwyżki nie byłoby to, że perspektywy branży są dobre, ale fakt, że było tanio i wyceny jeszcze spadły. Nie spodziewam się, że WIG-banki w perspektywie trzech–pięciu lat będzie lepszy niż szeroki rynek i że indeks ten będzie na poziomie z lat 2018–2019, co oznaczałoby wielkie wzrosty notowań – mówi Bursa. Gdyby WIG-banki miał wzrosnąć do wartości z połowy 2019 r., musiałby zyskać ponad 90 proc. – Strukturalnie sytuacja banków się nie zmieni, marża odsetkowa spadła i wynik z odsetek będzie pod presją, wynik z opłat i prowizji może być dławiony także regulacjami, więc przychody nie będą motorem wzrostu. Spodziewam się, że koszty ryzyka nie będą w najbliższych latach tak wysokie jak teraz, ale nie będą też tak niskie jak przed pandemią. Gospodarka, poza statystycznym odbiciem w przyszłym roku, będzie w najbliższych latach rosnąć wolniej niż w latach 2015–2019. Inwestorzy płacą więcej za spółki zwiększające przychody, a w bankach będzie z tym problem. To powoduje, że zyski i mnożniki będą pod presją, podobnie jak indeks WIG-banki – zaznacza wiceprezes Opti TFI. Banki będą próbowały neutralizować ten efekt cięciem wydatków operacyjnych, ale zajmie to parę lat, a w pierwszym okresie redukcje sieci oddziałów i zatrudnienia przyniosą najpierw wzrost kosztów ze względu na rezerwy restrukturyzacyjne. Wpływ nawet dużych cięć wydatków na poprawę wyniku przy słabości przychodów będzie też ograniczony.

Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Trump straszy, rynki się nie boją
Analizy rynkowe
Inwestorzy na rozdrożu. Kupować drogo czy uciekać?
Analizy rynkowe
Styczniowe gwiazdy. Co je czeka?
Analizy rynkowe
Czy warto postawić na przecenione akcje?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”
Analizy rynkowe
Diagnostyka ruszyła z ofertą publiczną. Warto kupić akcje?
Analizy rynkowe
Przetasowania w portfelach OFE. Kto zyskał, a kto stracił?