Listopadowa euforia na rynkach akcji trwa w najlepsze. We wtorek indeks Dow Jones Industrial Average wyznaczył nowy historyczny szczyt 30 116 pkt, a Nikkei225 znalazł się najwyżej od 1991 r. W środę DAX rósł w porywach do 13 346 pkt, co oznacza, że znalazł się zaledwie 0,9 proc. od szczytu covidowej hossy ustanowionego 3 września.
Ten rynkowy optymizm nie omija też warszawskiego parkietu. Indeks mWIG40 już w poniedziałek przebił wakacyjne maksimum i dotarł w porywach do 3760 pkt, a więc znalazł się najwyżej od początku marca. Wskaźnikowi małych spółek zabrakło do sukcesu tylko 23 pkt (0,15 proc.), a WIG20 środowym sesyjnym maksimum 1866 pkt zbliżył się do lipcowego szczytu na dystans 1 proc.
Na rynkach widać duży apetyt na ryzyko. Świadczą o tym nie tylko rosnące indeksy akcyjne, ale także słabnące złoto i siła kryptowalut. Cena kruszcu spadła w ostatnich dniach w okolicę 1800 USD za uncję, a więc znalazła się najniżej od lipca. Z kolei cena bitcoina rosła w środę nawet do 19 468 USD, co oznacza, że znalazła się
2,6 proc. od historycznego szczytu ustanowionego podczas bańki w 2017 r. Te apetyty nie wzięły się oczywiście znikąd. Rynkom sprzyjają nadpłynność dostarczana przez banki centralne, postępujące prace nad szczepionką przeciwko Covid-19, niskie stopy procentowe, wygrana Joe Bidena, a w ostatnich dniach także informacja o tym, że szefową skarbu w jego rządzie będzie Janet Yellen, była prezes Fedu, znana bardziej z gołębiego niż jastrzębiego nastawienia do polityki monetarnej. Inwestorom nie brakuje więc argumentów do nabywania ryzykownych aktywów, a listopad pokazuje, że korzystają z tych argumentów nad wyraz intensywnie.