Raport NIK wskazuje jasno: „Instytucje państwowe nie zapewniły skutecznej ochrony konsumentów przed niezgodną z prawem działalnością GetBack SA oraz podmiotów oferujących i dystrybuujących jej papiery wartościowe. Ich działania były nieadekwatne do istoty i skali zagrożeń oraz nie w pełni rzetelne". Co to oznacza dla poszkodowanych w aferze?
Nowa nadzieja
– Dla nas raport NIK jest bardzo ważnym dowodem w każdym postępowaniu sądowym z powództwa cywilnego (pozew o zapłatę całej utraconej kwoty) oraz jest bardzo ważnym dowodem w postępowaniu karnym prowadzonym przez Prokuraturę Regionalną w Warszawie – podkreśla Aritom Bujan, prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBacku. – Raport wskazuje bowiem nie tylko na brak nadzoru ze strony urzędów, ale również na spóźnioną oraz nieadekwatną reakcję na informację przekazaną chociażby przez sygnalistę, co mogło znacząco ograniczyć straty obywateli przed wybuchem afery GetBack i przerwać bezprawną dystrybucję obligacji, a jednocześnie znacząco ograniczyć działanie spółki GetBack w zakresie emisji obligacji do niedoświadczonych inwestorów, nieznających prawdziwego ryzyka inwestycji w obligacje – podkreśla Bujan.
Zapał ten studzi jednak Leszek Kieliszewski, prawnik kancelarii Legality, według którego raport NIK nie będzie miał bezpośredniego wpływu na wyniki toczących się postępowań sądowych obligatariuszy GetBacku.
– Stronami tych postępowań nie są bowiem KNF ani UOKiK. Z kolei rozważanie ewentualnych powództw o naprawienie szkody przez KNF lub UOKiK, czy to przez obligatariuszy, czy przez akcjonariuszy, to ślepa uliczka, o czym przekonali się niegdyś klienci Amber Gold – uważa Kieliszewski.
Jednak jego zdaniem raport może mieć pośredni wpływ na wynik toczących się postępowań. – W raporcie kontrolujący stwierdzili, że praktyki instytucji oferujących obligacje GetBacku nosiły znamiona agresywnej sprzedaży i działania bez wymaganych zezwoleń. Rzecznik finansowy, KNF, UOKiK a teraz NIK są w tej kwestii jednomyślne, co z kolei osłabia narrację instytucji finansowych, które twierdzą, że ich działania były we wszystkich aspektach zgodne z prawem, a obligatariusze GetBacku samodzielnie podejmowali decyzje inwestycyjne – zaznacza.