Krajowy rynek budzi się ze świątecznego letargu jakby odmieniony, choć nie wykluczone, że zaspał. Od początku czwartkowej sesji widoczna była przewaga kupujących, którzy zawahali się tylko na półmetku. Wsparciem okazał się jednak wtedy pułap 2200 pkt, nad który indeks dużych spółek wzbił wraz ze startem 2025 r. Przez niemal całą czwartkową sesję WIG20 zyskiwał przynajmniej 1 proc., a dzień zamknął 1,6 proc. powyżej ostatniego poziomu z 2024 r. i to mimo słabego odczytu PMI z Polski, a wcześniej z Chin. Czy to zwiastun lepszych czasów dla inwestorów? Czwartkowe umocnienie wnosi niewiele nowego w sytuację GPW. WIG20 zatrzymał się w rejonie szczytów z drugiej połowy grudnia, choć połączenie zwyżek ze wzrostem obrotów to pozytywny sygnał. Jesteśmy jednak po dość słabym roku z perspektywy lokalnych inwestorów. Pozostaje też kwestia sytuacji zewnętrznej. Na głównych europejskich parkietach zapał do zakupów był zdecydowanie niższy, podobnie jak za oceanem, gdzie z rozczarowaniem spotkały się m.in. wyniki sprzedaży Tesli. Na to, że jest zdecydowanie za wcześnie na stawianie odważnych tez co poprawy nastrojów w Polsce wskazuje też zachowanie złotego, a bardziej - euro. Czwartek przyniósł mocny zjazd kursu głównej pary walutowej i zdecydowany wzrost USD/PLN.