Niestety, znów spadł też poziom produkcji. W październiku w danych S&P Global odnotowano pierwszy od 2,5 roku wzrost, ale w listopadzie i grudniu już nie udało się tego powtórzyć. W jednym elemencie listopadowe dane o PMI z polskiego sektora przetwórczego są naprawdę pozytywne. Po raz trzeci z rzędu wzrósł poziom zatrudnienia (po wcześniejszej, najdłuższej od 2004 roku, sekwencji redukcji miejsc pracy).
To właśnie w znów rosnącym zatrudnieniu oraz spadku zapasów (i to najmocniejszym od ponad siedmiu lat) można szukać powodów do optymizmu. Te dane mogą sugerować, że firmy mogą w najbliższych miesiącach zwiększać produkcję. Jak zauważają autorzy raportu, stosunek wskaźnika nowych zamówień do wskaźnika zapasów wyprodukowanych dóbr wzrósł do najwyższego poziomu od ponad trzech lat. „To zapowiada wyższą produkcję w nadchodzących miesiącach, gdy firmy będą odbudowywać stany magazynowe” - napisano i dodano, że optymizm biznesowy odbił się po słabym wyniku z listopada. "Firmy spodziewały się ożywienia gospodarczego, wzrostu eksportu, wykorzystania środków z KPO oraz pozyskania nowych klientów" - poinformowano.
Wciąż nie widać w polskim sektorze przetwórczych sygnałów presji cenowej: zarówno średnie koszty produkcji, jak i ceny wyrobów gotowych, spadły siódmy raz z rzędu. Jak informuje S&P Global, firmy zgłaszały utrzymującą się konkurencję cenową i niższe ceny surowców, w tym metali, chemikaliów i tworzyw sztucznych.
To ma być rok obniżek stóp, ale RPP jest nieprzewidywalna
Stopy procentowe to jeden z murowanych kandydatów na niepewność 2025 r. w polskiej gospodarce. Zarówno jeśli za rok okażą się niższe np. o 150 punktów bazowych, jak i będą na takim samym poziomie jak dziś, ktoś będzie mógł z dumą zakrzyknąć: „a nie mówiłem?!”.
PMI w dół, ale ożywienie za rogiem?
Mimo najniższego odczytu PMI od sierpnia, według Trevora Balchina, dyrektora ekonomicznego w S&P Global Market Intelligence, głębsza analiza subindeksów daje pewne powody do optymizmu. – Dane o nowych zamówieniach i zapasach wyrobów gotowych sugerują, że firmy w nadchodzących miesiącach mogą zwiększyć produkcję, ponieważ popyt coraz bardziej się stabilizuje, a magazyny muszą się wypełnić - komentuje Balchin. Zauważa, że średnio w czwartym kwartale PMI dla polskiego przetwórstwa wyniósł 48,8 pkt, najwięcej od pierwszego kwartału 2022 roku i wyraźnie powyżej stanu w strefie euro.
Ale już z komentarza Jakuba Rybackiego, kierownika zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego, nie pobrzmiewa entuzjazm. - Sygnały z sektora przemysłowego wciąż są alarmistycznie. Badanie koniunktury GUS wskazuje, że coraz więcej przedsiębiorstw zgłasza bariery związane z niedostatecznym popytem zarówno na rynku krajowym oraz zagranicznym. W grudniu było to kolejno 43 proc. oraz 35 proc. respondentów. Takie odsetki są nieznacznie niższe niż w pandemicznym 2020 r. - wskazuje Rybacki i przewiduje, że kolejne miesiące przyniosą słaby wzrost aktywności w przemyśle. - W pierwszym kwartale spodziewamy się tempa wzrostu produkcji zbliżonego do 1-2 proc. po usunięciu wahań kalendarzowych. Prawdopodobnie dalej będziemy obserwować głównie lepsze wyniki producentów dóbr konsumpcyjnych i słabe producentów dóbr inwestycyjnych - przewiduje.