– To wyjątkowa sytuacja w biznesie. Nie znam drugiego przypadku, by firma, która ma ponad 21 proc. akcji innej firmy, nie miała swoich przedstawicieli w jej władzach i nie była dopuszczana na walne zgromadzenie. A Surgutnieftiegaz kupił akcje MOL dwa lata temu i do dziś transakcja nie została zarejestrowana przez węgierskie władze – przypomina Witalij Kriukow, analityk IFD Kapitał w Moskwie.
Od kwietnia 2009 r., gdy Surgut kupił akcje MOL od austriackiego OMV, sprawa budziła emocje. Rosjanie nie informowali władz spółki, że negocjują zakup. Nie przedstawili swojej strategii ani planów. Zarząd MOL i władze w Budapeszcie uznały więc takie działania za wrogie przejęcie i m.in. nie wpuszczają Rosjan na WZA (najbliższe będzie 28 kwietnia).
– Ta transakcja (zakup akcji MOL – red.) jest podstawą do rozpoczęcia długoletniej wzajemnie korzystnej współpracy – zapewniał prezes Surgutu Władimir Bogdanow. To on, według rosyjskich mediów, kontroluje ten czwarty naftowy koncern Rosji. Oficjalnie ma ok. 5 proc. akcji. Pozostali akcjonariusze MOL zażądali od Rosjan ujawnienia akcjonariuszy. Ale Surgut odmówił. – Kierownictwo MOL już tak zmieniło statut, że nawet rejestracja akcji nie da Surgutowi żadnego wpływu na spółkę. Najrozsądniej jest odsprzedać MOL. Surgut kupił akcje za 1,4 mld euro, a teraz warte są 2,7 mld euro. Węgierski rząd nie ma jednak pieniędzy – ocenia analityk Wadim Mitroszyn. RBK daily