Pierwszym ważnym krokiem  była akceptacja przez SEC (Komisja Papierów Wartościowych i Giełdy)  funduszy typu ETF na bitcoina SPOT, co pozwoliło w końcu dużym instytucjom czerpać korzyści z rozwoju rynku kryptowalut. Fundusze te mają na ten moment niskie opłaty za zarządzanie, a zainteresowanie nimi jest wysokie.

Kolejnym krokiem milowym były wybory prezydenckie. Kandydaci Partii Republikańskiej i Partii Demokratycznej poparli rynek kryptowalut, natomiast większym zwolennikiem był Donald Trump. Około 14 proc. dorosłych Amerykanów inwestuje w waluty cyfrowe, więc być może miało to spory wpływ na wynik wyborów. Nowy prezydent USA zapowiedział w swojej kampanii, że ich kraj będzie bitcoinowym supermocarstwem, spodziewam się więc silnego wspierania przez niego tego rynku, a także wprowadzenia korzystnych regulacji. Wisienką na torcie jest szansa dodania bitcoina do krajowych rezerw strategicznych. Ten pomysł wspiera nie tylko Trump, ale także senator Cynthia Lummis. Mówimy tutaj o potencjalnym zakupie miliona bitcoinów. Gary Gensler, szef komisji papierów wartościowych USA, zapowiedział rezygnację ze stanowiska w dniu inauguracji prezydenta. Na jego miejsce najprawdopodobniej zostanie powołana osoba bardziej przychylna rynkowi kryptowalut. Czy jesteśmy świadkami nowego otwarcia?