Zdecydowana większość modułów fotowoltaicznych produkowana jest w Chinach, gdzie znajduje się największe ognisko koronawirusa. Polscy sprzedawcy tego typu urządzeń mówią o opóźnieniach w dostawach z Chin. Pytanie więc, jak to wpłynie na biznes fotowoltaiki w Polsce. I czy rozwój tej branży może zostać przyhamowany?
Mamy problem z łańcuchem dostaw, czyli z dostępnością podstawowych urządzeń, które służą do budowania instalacji fotowoltaicznych. Prawdą jest, że niemal od dekady produkcja modułów i ogniw fotowoltaicznych przeniosła się do Chin. Dlatego wpływ koronawirusa na tę branżę zależy od tego, ile budujemy tego typu instalacji w Polsce, jak dużo urządzeń jesteśmy w stanie sami wyprodukować, a ile importujemy i z jakich kierunków. Z naszych badań wynika, że w 2019 r. z krajów azjatyckich sprowadziliśmy 50 proc. modułów, ale same Chiny stanowiły 30 proc. Niestety, mieliśmy też import z Włoch i z Wietnamu. Jesteśmy teraz w o tyle wyjątkowej sytuacji, że wzrosło zapotrzebowanie na moduły i udział krajowej produkcji w tym obszarze będzie się zmniejszał. Musimy więc szukać alternatywnych źródeł dostaw albo poczekać na przejście epidemii. Poza tym już w ubiegłym roku firmy zgłaszały gotowość zwiększenia swoich zdolności wytwórczych.
Czy widzi pan ryzyko, że rozpoczęte już inwestycje w elektrownie słoneczne będą opóźnione?
Takie ryzyko jest, a jest to związane z systemem wsparcia dla zielonych instalacji. Dopóki mieliśmy do czynienia z systemem zielonych certyfikatów, to inwestorzy działali według własnego harmonogramu, we własnych tempie. W tej chwili budowane są instalacje fotowoltaiczne, które wygrywają aukcje, a czas realizacji inwestycji musi wynieść 24 miesiące. W trudnej sytuacji mogą znaleźć się ci inwestorzy, którzy wygrali w grudniu 2018 r., bo muszą zakończyć inwestycję do listopada 2020 r. I były już problemy z realizacją tych inwestycji, związane m.in. z dość skomplikowanymi procedurami. To, co dziś przeszkadza, to także koncesjonowanie instalacji fotowoltaicznych, które zajmuje dużo czasu. Ocenia się dziś, że zdolności produkcyjne przemysłu chińskiego w tym obszarze spadną o 16 proc. Możemy się więc spodziewać, że przynajmniej na początku, gdy dostępność modułów nie będzie pokrywała zapotrzebowania, mniejsi inwestorzy będą mieli problem z dostawami. Nie sądzę natomiast, żeby to przyhamowało rozwój całej branży fotowoltaicznej. Tym bardziej że ten łańcuch dostaw cały czas się dywersyfikuje.