Windykatorzy systematycznie stają pod legislacyjnym pręgierzem. Nie inaczej jest i teraz. Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby powstał Centralny Rejestr Firm Windykacyjnych i Windykatorów. Tylko podmioty umieszczone w tym rejestrze będą mogły prowadzić działalność w zakresie odzyskiwania długów. Dodatkowo będą musiały one działać w formie spółki akcyjnej i posiadać kapitał zakładowy w wysokości co najmniej 20 mln zł. Projekt zakłada również, że jeśli dłużnik nie życzy sobie kontaktów z windykatorem, nie będzie można go bombardować pismami i telefonami, a sprawa trafi do sądu. O założeniach tego projektu jako pierwszy napisał portal money.pl.

Co na to sami zainteresowani, czyli spółki windykacyjne?

– Obecnie na bazie pierwszych informacji prasowych możemy powiedzieć, że prace nad nowymi regulacjami są czymś, na co czekaliśmy. Kierunkowo popieramy prace, które mają wprowadzić te same zasady dla wszystkich uczestników na danym rynku i doprowadzić m.in. do zwiększenia transparentności. Natomiast do projektu, o którym informują media, będziemy mogli się ustosunkować, kiedy będzie opublikowany – mówi Piotr Krupa, prezes firmy Kruk, największej spółki windykacyjnej w Polsce.

Dodaje on, że Kruk prowadzi działalność od 23 lat i dopasowywanie się do zmieniającego się otoczenia jest i będzie elementem działalności. – Kruk to profesjonalna firma z ponad 3 tys. pracowników zatrudnionych w całej grupie, prowadząca działalność zgodnie z normami prawnymi i etycznymi. Dzisiaj jesteśmy już na siedmiu rynkach geograficznych i zgodnie z naszą misją: stoimy na straży norm społecznych i prawnych nakazujących regulowanie zaciągniętych zobowiązań, zawsze okazując ludziom szacunek. Wstrzymamy się natomiast z komentarzem do publikacji projektu ustawy i możliwości zapoznania się z nim – mówi Krupa.

Z oceną projektu wstrzymuje się również Krzysztof Borusowski, prezes firmy Best. – Projekt jest jeszcze na tak wczesnym etapie, że trudno komentować jego potencjalne skutki. Liczymy, że nowe przepisy będą konsultowane i wysłuchany zostanie m.in. głos Związku Przedsiębiorstw Finansowych, który zrzesza największe firmy z branży – podkreśla Borusowski. – Ewentualna kolejna nowa licencja nie wpłynie znacząco na działalność takich firm jak Best, które już obecnie działają na podstawie licencji udzielonych przez KNF i w swojej działalności kierują się najwyższymi standardami etycznymi. Branża windykacyjna jest bardzo silnie uregulowana od lat. Odpowiednie organy mają dziś wszystkie narzędzia, by skutecznie eliminować nielegalne praktyki rynkowe, łącznie z odebraniem licencji. Efektem proponowanych zmian będzie na pewno dalsza konsolidacja rynku i wypadnięcie z niego mniejszych podmiotów. Nie wszystkie firmy spełnią minimum kapitału zakładowego na poziomie 20 mln zł – uważa Borusowski.