Ani też EUR/USD. Czy to dlatego, że niektórzy twierdzą, że do 4 marca (kiedy ma wejść ona w życie) jeszcze wiele się zmieni? U Trumpa wszystko jest możliwe. We wtorek po południu za euro płacono 4,1750 zł, dolar był wart 4,04 zł przy EUR/USD na poziomie 1,0330. Niezmiennie widać, że rynek złotego gra tymi samymi kartami – to wysokie nominalne stopy procentowe i brak perspektyw na ich zmianę w nieodległej przyszłości oraz wątek potencjalnego scenariusza rozejmu w Ukrainie. Teoretycznie plotki wskazują na to, że USA nieformalnie szukają terminu i miejsca dla ewentualnego spotkania Trumpa z Putinem, a Amerykanie byliby zainteresowani szybkim rozwiązaniem tej kwestii. Do tego dochodzi też EUR/USD, który mógłby skorzystać na scenariuszu ukraińskim. Kluczowe będzie jednak to, jak zachowa się dolar w kolejnych miesiącach. Wygląda na to, że inwestorzy nie przejmują się zbytnio działaniami Trumpa na polu ceł, być może wychodząc z założenia jak powyżej – to krótkoterminowe zagrania obliczone na osiągnięcie nowych, długoterminowych porozumień. W środę po południu poznamy dane o inflacji CPI za styczeń. Może się okazać, że presja cenowa wcale nie będzie tak wysoka, co mogłoby utorować drogę do obniżki stóp procentowych przez Fed jeszcze przed wakacjami. A słabszy globalnie dolar dawałby argument dla spadku USD/PLN poniżej 4,00 jeszcze w lutym.