Ta już została okrzyknięta jedną z najgłupszych i nie sposób przyznać tu racji autorom artykułu w Wall Street Journal. Wyraźnie widać, że USA wykorzystują cła jako element nacisku dla rozwiązania innych kwestii - tu Trump mocno akcentuje aspekty społeczne, zdrowotne i te dotyczące bezpieczeństwa (przemyt narkotyków) - które niekoniecznie mają podłoże ekonomiczne. Teoretycznie może być to też strategia szokowa będąca pewną formą przygotowania "gruntu" do "negocjacji" - tu USA zakładają, że mając przewagę ekonomiczną nad Kanadą i Meksykiem, mogłyby narzucić własne, bardziej korzystne warunki handlowe. Analitycy jednego z banków inwestycyjnych w USA zakładają, że tak wysokie stawki taryf celnych nie utrzymają się długo i być może będą mieć rację. To jest wyniszczające dla obu stron.
Według tego, co zdecydował Biały Dom, od jutra (4 lutego) import z Kanady i Meksyku będzie obłożony 25 proc. taryfą celną (z wyjątkiem ropy, która będzie miała ją na poziomie 10 proc.). Wyższe cła dotkną też Chiny (stawka 10 proc.). Kanada już zapowiedziała te same cła odwetowe (25 proc.), Meksyk jeszcze nie podjął decyzji, a Chiny na razie będą chciały zaskarżyć ją do WTO, ale Wall Street Journal już pisze, że Pekin może być zainteresowany negocjacjami handlowymi z Trumpem. W przypadku Kanady i Meksyku eksport do USA przekraczał 70 proc. ogółem, dlatego też to te kraje są w bardzo złej pozycji.
Czy uda się uniknąć ceł, które mają wejść w życie jutro? To mocno wątpliwe. Ale nie wydaje się też, aby sprawa miała się ciągnąć miesiącami. Szacunki są nieubłagane - to może podbić inflację PCE w USA o 0,7 punkta proc., obniżyć siłę nabywczą przeciętnego gospodarstwa domowego i przede wszystkim uderzyć w amerykańską gospodarkę. Nie tego chyba chciał Donald Trump?
Reakcja rynków na doniesienia o cłach jest dość nerwowa. Do krachu doszło na kryptowalutach, co pokazuje jak zlewarowany był ten rynek, a tamtejsi inwestorzy poczuli się de facto oszukani przez Trumpa, który składał wiele obietnic w kampanii wyborczej. W przestrzeni FX dolar zyskuje na szerokim rynku, Jedną z mocniej tracących walut jest euro (para EURUSD zbliżyła się nad ranem w okolice 1,0210) po tym jak Donald Trump zapowiedział, że następna w kwestii wysokich taryf celnych będzie Unia Europejska.
Dzisiaj w kalendarzu mamy dzień z indeksami PMI dla przemysłu- uwagę zwraca słabość odczytu z Chin (dane Caixin wskazały na 50,1 pkt.). Lepiej od prognoz wypadły z kolei dane ze strefy euro (46,6 pkt.), ale to może mieć ograniczone znaczenie, jeżeli globalna wojna handlowa się przedłuży (Trump zrealizuje swoje groźby wobec UE). Przed nami jeszcze dane o inflacji CPI w strefie euro (godz. 11:00), oraz odczyty PMI i ISM dla przemyslu z USA (odpowiednio o godz. 15:45 i 16:00).