Piątek na rynku walutowym przez długie godziny charakteryzował się stosunkowo niewielką zmiennością. Ta pojawiła się tak naprawdę dopiero w drugiej części dnia. Pojawiły się wtedy czynniki, które były w stanie rozruszać złotego.
Na uwagę przede wszystkim zasługuje odwrót od dolara w skali globalnej. Po południu główna para walutowa wyszła wyraźniej powyżej poziomu 1,03 i to pomimo dobrych danych o produkcji przemysłowej w USA, które teoretycznie powinny faworyzować „zielonego”. Powód? Być może są to rozmowy między Donaldem Trumpem, a chińskim prezydentem Xi, które według doniesień, mają optymistyczny przebieg.
Prezes NBP Adam Glapiński wciąż wsparciem dla złotego
Drugim elementem, który już od dłuższego czasu wpływa na złotego – i to pozytywnie - jest jastrzębia postawa Rady Polityki Pieniężnej. Już w czwartek RPP pozostawiła stopy procentowe na niezmienionym poziomie, a w piątek Adam Glapiński, szef NBP, znów podkreślił, że na obniżki trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
- Dyskusja o obniżkach stóp procentowych będzie możliwa, jeśli inflacja CPI ustabilizuje się w IV kwartale, a w następnych kwartałach będzie przewidziany trwały spadek inflacji – wskazał Adam Glapiński, który odniósł się także do kondycji złotego. - Obecny kurs złotego dla gospodarki jest do zaakceptowania, mieści się w przedziale kursu, który gospodarka, eksportujący, przedsiębiorcy, importujący są w stanie zaakceptować - mówił Glapiński.
W piątek po południu za dolara płacono 4,12 zł, czyli 0,4 proc. mniej niż w czwartek. Euro taniało o 0,2 proc. do 4,25 zł, a frank był wyceniany na 4,52 czyli o 0,5 proc. mniej niż wczoraj.