W najbliższych tygodniach będziemy świadkami emocjonującej walki o przejęcie i wycofanie z giełdy wicelidera polskiej branży IT, krakowskiego Comarchu. Fundusz CVC zaproponował za akcję najwyższą w historii tej spółki cenę (315,4 zł), ale na wieść o zamiarze przejęcia notowania 17 lipca poszybowały i od tego czasu utrzymują się powyżej oferty funduszu, oscylując w okolicach 320–321 zł.
Jeśli KNF da zielone światło, wezwanie zostanie ogłoszone 17 dni roboczych po zapowiedzi. Czyli najprawdopodobniej w poniedziałek 12 sierpnia. Wiodący akcjonariusze ofertę CVC akceptują i sami są stroną transakcji. Formalnie wezwanie zamierzają ogłosić rodzina Filipiaków wraz z funduszem CVC Capital Partners oraz Anną Prokop.
Według stanu na 1 lipca ponad 5-proc. próg w akcjonariacie Comarchu mieli: Elżbieta Filipiak (10,4 proc. akcji i 27,96 proc. głosów), Anna Pruska (odpowiednio 8,18 proc. i 12,27 proc.), Jeremiasz Filipiak (8,18 proc. i 12,27 proc.), Maria Filipiak (8,18 proc. i 12,27 proc.) oraz dwa fundusze emerytalne. NN z 10,41 proc. akcji (5,6 proc. głosów) i Generali z 10,19 proc. (5,48 proc.). Choć akcje posiadane przez rodzinę Filipiaków są uprzywilejowane co do głosu, to i tak akcjonariusze mniejszościowi (razem z OFE) stanowią stosunkowo dużą część akcjonariatu. Z naszych szacunków wynika, że łącznie przypada na nich ponad 65 proc. akcji, uprawniających do ponad 35 proc. głosów. Zapytaliśmy fundusze, czy odsprzedadzą walory, ale do czasu zamknięcia tego wydania gazety nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Sytuacja jest ciekawa. W momencie zapowiedzi wezwania analitycy oceniali ofertę przejmujących jako rozsądną i akceptowalną. Wskazywali, że spółka ma za sobą trudne lata, boryka się z niskorentownymi projektami, wysokimi kosztami wynagrodzeń i wymaga restrukturyzacji. Oferta CVC jest wyższa od cen docelowych z rekomendacji biur maklerskich. Wpisuje się też w statystyki dotyczące premii ogłaszanych w wezwaniach na akcje spółek z GPW. A nawet te statystyki przebija.