Największe firmy telekomunikacyjne świata, mimo że prawdziwe pieniądze zarabiają na bardziej tradycyjnych telefonach, od lat ciekawym okiem patrzą na UMTS (Universal Mobile Telecommunications System). Telefonia trzeciej generacji - jak zwykło się ją nazywać - ma łączyć w sobie wszystko, co związane z łącznością: sieci przywoławcze, satelitarne, mobilny internet, ba - nawet systemy bezpieczeństwa. To wszystko dzięki wyjątkowej szybkości przesyłu danych.
Nic dziwnego, że tacy potentaci, jak Nokia i Alcatel, prześcigają się w futurystycznych prototypach urządzeń, które trudno już nawet nazywać telefonami, bo różnią się od nich tak, jak dzisiejsze komórki, od pierwszych aparatów na korbę. Np. Alcatel proponuje... krawat UMTS - urządzenie, które jest telefonem, lokalizatorem, kamerą i wyświetlaczem w jednym. I na dodatek - służy jako krawat... Co takiego tkwi w nowym systemie?
Czwarty do komórki
Do Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty, który po latach zapowiedzi rozpoczął wreszcie procedurę przetargową, przed miesiącem wpłynęło pięć ofert od firm zainteresowanych przetargiem na rezerwację częstotliwości w standardzie UMTS i GSM 1800. Do wyścigu stanęły: Polska Telefonia Komórkowa Centertel, Polkomtel, Netia, Qiana Investments, Polska Telefonia Cyfrowa - przy czym te dwie ostatnie są zainteresowane jedynie UMTS.
W przetargu biorą więc udział trzej dotychczasowi operatorzy polskiej telefonii komórkowej i dwóch nowych - w tym Qiana (prawdopodobnie powiązana z Hutchinsonem). Polscy operatorzy wystartowali w przetargu, bo nie chcą dopuścić do szybkiego wejścia czwartej firmy. Początkowo w ogóle protestowali oni przeciw całemu postępowaniu, twierdząc, że nowy operator ma zbyt ułatwione zadanie - przede wszystkim nie będzie musiał płacić dużych opłat koncesyjnych. A to oznacza, że może szybko obniżyć ceny, odbierając klientów Erze, Plusowi i Idei.