Środowa sesja jest wyjątkowo nieudana dla akcjonariuszy Sygnity. W południe kurs informatycznej spółki tracił przejściowo nawet 9,3 proc. do 16,66 zł. Był najniższy od początku roku.

Inwestorzy pozbywają się akcji Sygnity w reakcji na wtorkową informację, że kierujący firmą od dwóch lat Norbert Biedrzycki złożył rezygnację ze stanowiska. Rada nadzorcza delegowała ze swojego składu do pełnienia obowiązków prezesa Janusza Guy. Za kilka tygodni zostanie oficjalnie nominowany na szefa spółki.

Biedrzycki nie podał przyczyn swojego odejścia. Dlatego na rynku spekuluje się, że powodem są gorsze niż zakładano wyniki finansowe Sygnity za I półrocze. Gracze liczą się zatem z możliwością odwołania przez spółkę prognozy finansowej (już raz została obniżona) na ten rok. Plan zakłada, że obroty tegoroczne wyniosą 580-620 mln zł a marża operacyjna sięgnie 5-7 proc.

Inwestorzy obawiają się również, że oprócz prezesa Biedrzyckiego ze spółki mogą wkrótce odejść pozostałe osoby z zarządu co może grozić przejściową destabilizacją biznesu.

Negatywnie na zachowanie się kursu może również wpływać koniec wezwania, za pośrednictwem którego Asseco Poland próbowało przejąć Sygnity. Rzeszowska spółka oferowała po 21 zł za akcję Sygnity. Zapisy skończyły się we wtorek 9 lipca. Wezwanie nie doszło do skutku bo UOKiK nie zdążył zająć stanowiska w tej sprawie. – Wezwanie trzymało kurs giełdowy Sygnity. Jego koniec oznacza, że inwestorzy nie mają innej alternatywy do sprzedaży akcji więc zbywają je na GPW – mówi Waldemar Stachowiak, analityk Ipopema Securities.