Polsce nie zabraknie węgla, co jest zasługą przede wszystkim ciepłej zimy, ale i dużego importu. Cena surowca jest jednak astronomiczna: jak wylicza w rozmowie z „Parkietem” były wiceminister gospodarki odpowiedzialny za górnictwo Jerzy Markowski, import, za który odpowiedzialne były przede wszystkim Polska Grupa Energetyczna oraz Węglokoks, mógł nas kosztować nawet 20 mld zł. Nas, ponieważ PGE ma otrzymać od Skarbu Państwa wyrównanie za poniesione nakłady wynikające z realizacji ubiegłorocznej decyzji premiera Morawieckiego o zakupie węgla na potrzeby odbiorców indywidualnych. Takiej umowy nadal nie ma, mimo że obie strony od końca 2022 r. deklarują, że stanie się to „lada moment”.

PGE spokojne

Jak informuje nas PGE Paliwa, spółka sprowadziła dotychczas 8 mln ton węgla kamiennego. Jest on rozsiewany na trzy frakcje: miał, orzech i groszek, a następnie, w zależności od zapotrzebowania, sprzedawany klientom PGE Paliwa oraz wykorzystywany w instalacjach należących do spółek Grupy PGE. Dotychczas wydanych zostało ponad 6,5 mln ton węgla różnych frakcji. Najwięcej wykorzystywane jest na potrzeby, w kolejności: energetyki, gospodarstw domowych, ciepłownictwa, przemysłu. Pytane o cenę PGE Paliwa podkreśla, że pomimo dużych wahań cen węgla na rynku spółka była w stanie przygotować atrakcyjną cenowo ofertę oraz skuteczny proces dystrybucji. – PGE Paliwa stale monitoruje rynek i ceny węgla, optymalizując swoje zakupy, terminy dostaw i ceny. Ostatnia obniżka cen węgla sprzedawanego przez PGE Paliwa miała miejsce w styczniu 2023 r. – odpowiada PGE.

Węgla zabraknie?

Pojawiają się głosy, że spółka może zostać z tym drogim przesianym miałem sama, bo ciepłownie nie będą go kupować ze względu na cenę i ciepłą zimę. – PGE Paliwa prowadzi odpowiedzialną politykę handlową, na bieżąco analizując ilość węgla kupionego i sprzedanego. W przypadku zmiany trendów rynkowych podejmowane są odpowiednie działania, jednak na ten moment spółka nie widzi zagrożenia dla sprowadzenia i sprzedaży łącznie 10 mln ton – uspokaja spółka, rozwiewając pogłoski o „nadwyżce” węgla. Tej może nie być choćby ze względu na spadające wydobycie w Polsce. Wbrew nadziejom rządzących spadło ono o blisko 4 proc., do poziomu 53 mln ton w całym 2022 r. I nic nie wskazuje na to, że będzie większe. Bogdanka zapowiada, że wydobędzie 8,3 mln ton, a Polska Grupa Górnicza mówi o maksymalnie 23,5 mln ton. Więcej węgla energetycznego nie wydobędzie także JSW, które w IV kw. zmniejszyło wydobycie tego surowca o 11 proc., skupiając się na marżowym węglu koksującym.

Więcej węgla nie będzie

Jakub Szkopek, analityk Erste Securities, wskazuje, że wciąż mamy przeszkody w imporcie węgla. Kolei nie daje rady, tylko przez Gdańsk może przesłać w głąb kraju dużą ilość surowca.

– Dzisiaj koszty sprowadzenia węgla do Polski przez ciepłownie to 30–40 zł za GJ i trwa to nawet kilka miesięcy, stąd pojawiają się czasowe zatory w dostawie surowca. Logistyka dostaw znacząco się pogorszyła. Wszyscy narzekają na terminowość dostaw. Nie przewiduję też istotnego zwiększenia wydobycia węgla, bo spółkom górniczym coraz trudniej jest pozyskiwać finansowanie ze strony banków, które nie chcą finansować paliw kopalnych. Brakuje także nowych pracowników, co widać po tempie odchodzenia górników z polskich kopalń – mówi analityk.