Podczas zwołanego dziś na godz. 11:00 briefingu prasowego Daniel Obajtek, prezes PKN Orlen, wydał oświadczenie dotyczące sytuacji na polskim rynku paliw, w tym sztucznego zawyżania cen w końcówce ubiegłego roku po to, aby ich nie podnosić od 1 stycznia w związku z rosnącymi podatkami. Według niego koncern z wyprzedzeniem zapewniał, że zrobi wszystko w celu utrzymania cen na stabilnym poziomie, aby na stacjach nie było chaosu, a wśród kierowców paniki.
- Od pięciu lat budujemy koncern multienergetyczny. Polega to na stabilności dostaw surowców, jak i stabilności cenowej - stwierdził Obajtek. Jego zdaniem te cele udaje się realizować m.in. poprzez dywersyfikowanie dostaw ropy naftowej i gazu zmiennego do naszego kraju. Koncern konkretne działania w tym zakresie przeprowadzał na długo przed wybuchem wojny w Ukrainie. - Zbudowaliśmy koncern, który ma dużą siłę gospodarczą w tej części Europy. W tym trudnym czasie pokazujemy, że możemy stabilizować ceny - powiedział Obajtek.
Czytaj więcej
Coraz więcej głosów krytyki kierowanych jest pod adresem płockiego koncernu w związku z prowadzoną przez niego w końcówce 2022 r. polityką cenową na polskim rynku paliwowym. O zbadanie sprawy odpowiednie wnioski kierowane są do UOKiK i NIK.
Przypomniał, że w chwili napaści Rosji na Ukrainę na stacjach ustawiały się kolejki, gdyż były obawy związane z pojawieniem się braków w dostawach paliw. Mimo to Orlen ustabilizował sytuację. Podobne obawy związane z cenami pojawiły się ostatnio. - Gdybyśmy miesiąc wcześniej nie komunikowali, że chcemy utrzymać ceny, w okresie przedświątecznym mielibyśmy panikę na stacjach - przekonywał prezes Orlenu.
Odnosząc się do oskarżeń o stosowanie monopolistycznych praktyk zauważył, że nad Wisłą rynek paliw to nie tylko produkcja płockiego koncernu, ale również import. W efekcie gdyby ceny były zbyt niskie zagraniczne dostawy nie miałby miejsca i tym samym mogły pojawić się braki na stacjach. Jako przykład podał Węgry, gdzie ręczne sterowanie cenami paliw doprowadziło do niedoborów.