Lotos w zwołanym na 20 lipca walnym zgromadzaniu, które ma zatwierdzić jego fuzję z Orlenem, przedstawił uzasadnienie dla projektu uchwały w tym zakresie. Określił w nim sześć grup efektów ekonomicznych, które ma przynieść połączenie. Chodzi m.in. o wzmocnienie możliwości inwestycyjnych połączonej spółki, poprawę zdolności negocjacyjnych z partnerami biznesowymi, zapewnienie niezakłóconego działania instalacji rafineryjnych w Gdańsku czy realizację szeregu synergii operacyjnych.
Niestety, poza ogólnymi stwierdzeniami Lotos nie przedstawił żadnych wyliczeń, które mógłyby wskazać nawet orientacyjną wartość oczekiwanych efektów. Spółka, do chwili zamknięcia tego numeru „Parkietu", nie odpowiedziała też na nasze pytania dotyczące m.in. braku w uzasadnieniu do uchwały konkretnych wyliczeń czy szacunków. Wydają się one wskazane, zwłaszcza przy tak kategorycznych stwierdzeniach jak to, że „potencjalne, przyszłe synergie towarzyszące połączeniu istotnie przewyższają koszty związane z realizacją środków zaradczych".
Synergie kosztowe
– Połączenie Lotosu z Orlenem powinno przede wszystkim zaowocować synergiami kosztowymi. Będą one związane głównie z likwidacją dublujących się operacji w zakresie usług obcych i logistyki oraz części funkcji wsparcia i zarządczych, które po połączeniu będą zbędne – mówi Kamil Kliszcz, analityk BM mBanku. Jego zdaniem pewne oszczędności mogą też pojawić się w realizowanych inwestycjach. Chodzi m.in. o optymalizację remontów instalacji rafineryjnych oraz zmniejszenie wartości utraconych korzyści. Zdecydowanie trudniej będzie o synergie przychodowe, co z kolei jest konsekwencją sprzedaży 30 proc. udziałów w gdańskiej rafinerii i biznesu hurtowego paliw Lotosu.
– Gdyby nie było konieczności zbywania tych aktywów, Orlen mógłby zwiększyć marże. Pojawienie się Saudi Aramco w zasadzie wyklucza osiągnięcie takich potencjalnych korzyści – twierdzi Kliszcz.