Firmy poszukujące w Polsce ropy i gazu, zarówno konwencjonalnego, jak i niekonwencjonalnego (m.in. ze skał łupkowych) coraz bardziej obawiają się skutków planowanego wprowadzenia podatku od wydobycia tych surowców.
– Gdy wejdą w życie nowe rozwiązania podatkowe, to najgorzej na tym wyjdzie PGNiG, gdyż prawdopodobnie będziemy musieli zamknąć wiele kopalń ze względu na brak ich rentowności. Wtedy krajowe wydobycie spadnie – powiedział Maciej Nowakowski, dyrektor biura przygotowania prac poszukiwawczych, departamentu poszukiwania złóż PGNiG, podczas konferencji pt. „Gaz łupkowy – poszukiwanie, wydobycie i środowisko".
Obawy przedsiębiorców
Giełdowa spółka w ubiegłym roku wydobyła z krajowych złóż konwencjonalnych 4,3 mld m sześc. gazu. W tym i następnym roku chce wyprodukować 4,4 mld m sześc. To prawie 1/3 surowca zużywanego w Polsce. Takie wydobycie jest realizowane dzięki 225 koncesjom wydobywczym. Na części z nich działają kopalnie, które produkują stosunkowo niewielkie ilości gazu. Gdy zostanie wprowadzony nowy podatek, część z kopalń stałaby się nierentowna, co prawdopodobnie wiązałoby się z koniecznością ich zamknięcia.
Obawy związane z wprowadzaniem podatku od wydobycia zgłaszają również inni. – Planowane wprowadzenie nowych opłat ma negatywny wpływ na cały sektor poszukiwawczo-wydobywczy. Moim zdaniem ich brak wcale nie spowodowałby zubożenia naszego kraju – twierdzi Krzysztof Szamałek, były główny geolog kraju. Dodaje, że na obecnie obowiązujących podatkach i opłatach zyskałby nie tylko budżet państwa, ale i samorządy.
Tymczasem Ministerstwo Środowiska zrezygnowało z przygotowania i przedłożenia rządowi założeń do ustawy wprowadzającej podatek od wydobycia węglowodorów. Jednocześnie resort zapowiedział, że od razu przygotuje projekt ustawy, który powinien trafić pod obrady rządu do końca drugiego kwartału.