To oznacza, że nie nastąpi to wcześniej niż za około trzy lata, czyli po upływie terminu, w którym według ministra skarbu ma ruszyć produkcja łupkowego gazu.
Grabowski przedstawił też drugi warunek, który musi być spełniony zanim rząd wprowadzi nową daninę. To uwolnienie krajowego rynku gazu. Prognozy dotyczące daty liberalizacji są bardziej obiecujące, niż rozpoczęcia wydobycia. Na poziomie dostaw gazu do przedsiębiorstw, uwolnienie rynku ma nastąpić od nowego roku.
W tej sytuacji podanie założeń dotyczących nowego podatku ma mieć jedynie walor informacyjny dla firm poszukiwawczo-wydobywczych już działających w Polsce i ewentualnie chcących tu inwestować. Opóźnienie we wprowadzeniu daniny to przede wszystkim dobra informacja dla Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa, które w naszym kraju jako jedyne eksploatuje złoża ropy i gazu. Gdyby dziś wprowadzono podatek, tylko giełdowa firma byłaby nim obciążona.
W przyszłym tygodniu rząd ma rozpatrywać projekt ustawy o wydobyciu węglowodorów. Niedawno premier Donald Tusk powiedział, że jej celem jest z jednej strony niezniechęcenie inwestorów do poszukiwań i wydobycia łupkowego gazu, a z drugiej, utrzymanie kontroli państwa nad tym rynkiem i uzyskanie wpływów z eksploatacji złóż.